Furorę robi klip promujący Warszawę, jako miasto, w którym odbywać się będą mecze Euro 2012. W skrócie chodzi w nim o to, że ulicą biegnie sobie laska, nagle przebiega koło chłopa, który na jej widok dostaje silnej erekcji. I się zaczyna! Chłop ewidentnie chce ją – za przeproszeniem – wydymać, w sensie dosłownym, więc rusza w pościg. Złapie ją czy nie? Zgwałci czy nie zgwałci? Przeleci w Parku Saskim czy pod Pałacem Kultury? Dziewczyna ucieka, on ją goni. A policja? Gdzie jest policja? Czy ona będzie się bronić? Co zrobi on? No i – jak to zostanie sfilmowane? Czy ze szczegółami?
Filmik ma jasny przekaz – nie biegaj po Warszawie, bo grasują w niej gwałciciele.
Rzecznik ratusza uspokaja: – Nie ma tutaj podtekstów erotycznych. Dwoje młodych, wysportowanych ludzi poznaje Warszawę… W ogóle przedstawiciele władz miasta zaskoczeni są negatywnym odbiorem chłamu, który nam zaserwowali. My natomiast zaskoczeni jesteśmy… kosztami. Okazuje się, że wyprodukowanie filmu kosztowało 500 tysięcy złotych, a dodatkowe 400 tysięcy pochłonie kampania reklamowa. 20 tysięcy kosztował scenariusz.
Ha, scenariusz, to dobre. To musiało być jakoś tak:
Najpierw kilka ujęć Warszawy. Kolejno najazd na most, stadion, rzekę, kolumnę Zygmunta i Syrenkę. W dwunastej sekundzie pojawia się biegnąca dziewczyna. Przebiega koło hotelu La Regina, przed którym stoi podniecony mężczyzna. Zaczyna gonić dziewczynę. Ta mu ucieka. Kolejno biegną przez: (tu należy wpisać wszystkie lokalizacje). Na koniec widzimy mężczyznę w stroju służbowym. Podchodzi do grupki biznesmenów, wśród nich jest też uciekająca wcześniej dziewczyna.
– Fantastyczny scenariusz. Ile pan za niego chce?
– 20 tysięcy złotych.
– Zgoda.
Drodzy urzędnicy, napiszemy wam scenariusz drugiej części – np. na potrzeby Wrocławia – za piątkę.
A co do reszty kosztów, mamy nadzieję, że z tych 500 tysięcy złotych, 450 tysięcy wziął aktor grający gwałciciela. Wstyd ogromny, to i kasa powinna być ogromna.