Piromani, chuligani i pikniki – kto wpadnie do nas na Euro?

redakcja

Autor:redakcja

03 grudnia 2011, 10:04 • 5 min czytania

Losowanie grup było dla nas wyjątkowo szczęśliwe pod względem sportowym, ale zadowoleni są również fani mocniejszych wrażeń, jakie fundują piłkarskie trybuny. Przypomnijmy, że do Polski przyjadą Grecy, Rosjanie i Czesi, ale także Hiszpanie, Włosi, Chorwaci i Irlandczycy. Czego możemy się spodziewać po turystach z tych państw?
Z kibicowskiego punktu widzenia nie jest źle, co oczywiście może oznaczać spore kłopoty dla służb porządkowych. Udało się uniknąć reprezentacji Niemiec, na którą zęby ostrzyli sobie kibice od Szczecina po Rzeszów, jednak w ramach rekompensaty los przydzielił nam Rosjan. Na chwilę obecną ciężko powiedzieć, czy do Polski zawitają fanatyczni kibole z moskiewskich ekip, czy też sympatyczni panowie z brzuszkiem, którzy będą chcieli przy piwku obejrzeć mecz. Załóżmy jednak, że przyjedzie do nas kibicowska „czołówka” tego kraju.

Piromani, chuligani i pikniki – kto wpadnie do nas na Euro?
Reklama

Byłoby na co czekać. Rosyjskie kibicowanie nie różni się zbytnio od innych słowiańskich państw – skupione jest na głośnym dopingu, prostych, treściwych oprawach oraz sparingach nieco bardziej umięśnionych kibiców w tzw. „rugby bez piłki”. Dominują oczywiście ekipy z Moskwy, takie jak CSKA, Spartak, czy Lokomotyw, ale całkiem nieźle radzi sobie także Zenit. Fanatycy z Rosji są również bardzo silnie ukierunkowani politycznie, co niekiedy prowadzi do monumentalnych scen batalistycznych. Tak było dokładnie rok temu, gdy na ulicach Moskwy i Piotrogrodu wybuchły uliczne zamieszki między nacjonalistycznie usposobionymi kibicami i policją. Zarzewiem konfliktu było zamordowanie jednego z kibiców Spartaka przez przybyszów z Kaukazu, a także bierność policji wobec zabójstwa. Rosyjskie media podawały, że w bitwach uczestniczy niemal dziesięć tysięcy kibiców.

Wzajemne stosunki kibiców z Polski i Rosji trudno jednoznacznie opisać. Z jednej strony historyczne zatargi i przekazywana z pokolenia na pokolenie niechęć, z drugiej poczucie wspólnoty wobec kulturowego naporu zachodnich wzorców. Z jednej strony bójki Spartaka z Legią w Warszawie i w Moskwie, z drugiej kurtuazyjne wymiany uprzejmości Widzewa i CSKA. Kogo możemy się spodziewać w Polsce? – Rosjanie nie mają jakiegoś większego ciśnienia na reprezentację, ale zapewne pojawią się mniejsze grupki zaangażowanych kibiców – mówi nam ultras jednego z rodzimych klubów. – Kibice z Rosji robili kiedyś oprawy na kadrze, ale nie wiadomo czy nie były to sponsorowane choreografie – dodaje. Przy opisywaniu kibiców z Rosji warto także pamiętać, że niektórzy z nich mogą mieć problemy z wjazdem do Polski. Dotyczy to przede wszystkim tych, którzy na koncie mają już konflikty z prawem – takich zaś po grudniowych wydarzeniach zeszłego roku nie brakuje.

Reklama

– Chorwaci, w przeciwieństwie do Serbów, jeżdżą na kadrę i na pewno się pojawią – komentuje przepytywany przez nas ultras. – W kraju działa głównie Hajduk, ale to przede wszystkim z uwagi na strajk Dynama Zagrzeb, który mocno nadszarpnął ich siłę. Jest jeszcze Osijek, ale to trochę inna bajka.

Podział kibicowski w Chorwacji jest bowiem niemalże identyczny jak w pobliskiej Serbii – dwa olbrzymie kluby Hajduk i Dynamo, oraz mnóstwo mniejszych ekip, które są wyraźnie określają się po jednej ze stron w sporze „ogólnochorwackim”. To co charakteryzuje tamtejszych kiboli to umiłowanie pirotechniki, brak podziałów na ultrasów, pikników i „sportowców” oraz słynne w całym kibicowskim światku graffiti.

– Wszyscy jarają się tamtejszymi graffiti, ale z drugiej strony jest tam o wiele łatwiej niż u nas. Istnieje prawo o promocji regionu i nie ma w związku z tym problemu ze zgodami na wykonanie malunku – opowiada nasz znajomy. Kluby z Chorwacji to znakomici malarze, ale również pionierzy w dziedzinie dopingu. Torcida czyli fanatycy Hajduka Split to jedna z najstarszych ekip w Europie – ich działalność sięga lat ’50 ubiegłego wieku. Ich najwięksi rywale, Bad Blue Boys z Dynama Zagrzeb oficjalnie istnieją od 1986 roku. Ci pierwsi niedawno obchodzili stulecie klubu, czym zapisali się na zawsze w historii kibicowania. Panie i panowie – miasto w ogniu, Hajduk świętuje swoje stulecie.

Rywale nie pozostają w tyle, podobne ilości pirotechniki odpalając na swoich meczach ligowych. Największą popularnością cieszą się oczywiście spotkania derbowe, które potrafią przyciągnąć nawet 35 tysięcy fanatyków. Frekwencje w Chorwacji nie są jednak najważniejsze – zarówno w Splicie, jak i w Zagrzebiu liczy się przede wszystkim spontaniczność i żywiołowość. Podobnie jest zresztą na meczach reprezentacji. – Chorwaci to najciekawszy rywal na Euro – podsumowuje nasz rozmówca.

Atrakcyjnym przeciwnikiem z pewnością byliby również Grecy, jednakże większość z nich odpuszcza jeżdżenie na reprezentację. Mecz Polska – Grecja może być więc najnudniejszym spotkaniem nie tylko pod względem piłkarskim, ale i biorąc pod uwagę atmosferę na trybunach. Szkoda, tym bardziej, że Grecy mają sporo do wyjaśnienia z fanatykami Jagiellonii. Pamiętny dwumecz z Arisem zakończony wielkim skandalem kibicowskim wciąż roznieca na nowo emocje zarówno w Salonikach, jak i w Białymstoku. Wątpliwe jednak, by pogrążeni w kryzysie obywatele Hellady mieli się fatygować do Polski wyłącznie po to, by uciąć pogawędkę przy kawie ze swoimi adwersarzami z Jagi.

Zagadką pozostają Czesi. – Jak ktoś zobaczy Banika w jakimś Poznaniu, czy Gdańsku to może być gorąco – uśmiecha się nasz znajomy. Czesi bowiem, w przeciwieństwie do Rosjan, czy Chorwatów mają silne związki z polskimi kibicami. Bardzo mocna zgoda Banika Ostrawa i GKS-u Katowice, czy zażyłe kontakty Górnika Wałbrzych ze Slavią Praga powodują spory galimatias. O ile fanatycy zza południowej granicy stawią się w Polsce, z jednej strony mogą liczyć na ciepłe przyjęcie u swoich zgodowiczów, z drugiej jednak kojarzeni będą jako „przyjaciele naszych wrogów”. Sama scena kibicowska tego kraju nie powala na kolana, jednakże jest kilka ekip, które tworzą bardzo ciekawe widowiska na trybunach. Oprócz Banika, dość silne są Sparta i Slavia. Co ciekawe, kibice dwóch ostatnich mimo walki o dominację w mieście potrafią zjednoczyć się wobec wspólnego przeciwnika z Ostrawy. Znakomicie na klimat kibicowski w kraju wpłynęły remonty stadionów, dzięki którym zwiększyły się frekwencje. Nadal jednak Czechy to nie to samo co Polska, a tamtejsi kibice mogą sporo podłapać od naszych rodaków. Ten temat nie musi jednak dotyczyć reprezentacji, która w naszym państwie nie może za bardzo liczyć na wsparcie z trybun, z kolei za południową granicą – jak najbardziej.

Niczego wielkiego nie można się spodziewać po Hiszpanach i Włochach – te kraje prowadzą aktywną politykę anty-kibolską, której smak mogliśmy poznać w Polsce po majowo-czerwcowych represjach. Wynik? Reprezentacja musi radzić sobie bez fanatycznego dopingu.

– Ja uważam więc, że liczą się przede wszystkim Chorwaci i Rosjanie, reszta to pikniki i najebusy w koszulkach Sportingu Lizbona – podsumowuje znajomy ultras, a jego opinię potwierdzają także forumowicze z polskich i europejskich list dyskusyjnych. Szkoda, że turniej nie będzie mógł się odbyć przy udziale tych najbardziej fanatycznych kibiców, bowiem pojedynek na oprawy w wykonaniu rodzimych grup z Poznania, فodzi, czy Warszawy i połączonych sił Panathinaikosu, Olympiakosu i Arisu byłby ciekawszy od wydarzeń boiskowych. Z drugiej strony… O to chyba i tak nie byłoby trudno.

JAKUB OLKIEWICZ

Najnowsze

Reklama

Weszło

Reklama
Reklama