Joanna Mucha ministrem sportu, czyli jawne kpiny

redakcja

Autor:redakcja

17 listopada 2011, 13:48 • 3 min czytania

Polska polityka… Nie ma nic, co prałoby ludziom mózgi równie skutecznie. Pod przykrywką poważnej działalności obserwujemy „Big Brothera” i nie ma żadnej różnicy, czy Tusk kłóci się z Kaczyńskim, czy Klaudiusz Sevković z Januszem Dzięciołem. Pół Polski gapi się w ekran i dyskutuje o czymś, co nie ma żadnego sensu, o czymś, co nie ma najmniejszego wpływu na to, jak się nam żyje. A ten powiedział tamto. A ten to. A tamten chce odejść. A tamten chce wrócić. A czy to prawda, że się nie lubicie? I tak w kółko, od szóstej do dwudziestej czwartej. Ziobro odchodzi, Manuela Michalak się śmieje.
Jedyne, do czego nadaje się polityka, to nakręcanie medialnego biznesu. Tworzą się poważane stacje, zatrudniające setki osób, by informować, że nic się nie dzieje (tzn. dzieje się – pan z lewej pokłócił się z panem z prawej, tamten mówi, że ten drugi to chuj, a drugi się broni, że wcale nie). Gazety sprzedają historie o ludziach, którzy zawodowo zajmują się wciskaniem guzika zgodnie z wytycznymi. To przecież motorniczy ma bardziej wymagającą funkcję.

Joanna Mucha ministrem sportu, czyli jawne kpiny
Reklama

No i dzisiaj – bum! Znamy nowy rząd!

Aż chciałoby się wrzasnąć: skoro Platforma Obywatelska utrzymała władzę i skoro Donald Tusk dalej będzie premierem, to dlaczego wymienia ministrów? ٹli byli? Skoro źli, to dlaczego nie wymienił ich wcześniej? Skoro dobrzy – po co w ogóle wymieniał? Jak to jest, że wybory, które niczego nie zmieniły, zmieniają rząd? Czy przez ostatni rok premier świadomie otaczał się ludźmi gorszymi od tych, którzy czekali w korytarzu? Czy to może zmiany dla zmian i w sumie wszystko jedno, kto czym się w tym rządzie zajmuje?

Reklama

Niech będzie, zmiana ministrów, w porządku.

Ministrem Sportu została Joanna Mucha i premier stwierdził, że ma „doświadczenie związane ze sportami walki”, czyli prawdopodobnie umie przyrżnąć patelnią. Kobieta jest doktorem ekonomii, więc pasowałaby raczej na ministra gospodarki, ale nim zostać nie może, bo gospodarką po układzie zarządza strażako-rolnik. Przymierzano ją też na ministra zdrowia, bo w końcu napisała pracę pod tytułem „Racjonalizacja publicznej służby zdrowia w Polsce poprzez system dopłat pacjentów do usług medycznych”. Niestety, zdrowie zaklepał sobie Arłukowicz, który dopiero co był ministrem ds. ludzi odrzuconych (niedługo będzie też ministerstwo ds. osób z płaskostopiem), a tak w ogóle – dopiero co był w SLD. Wydaje nam się, że istnieją pewne ideologicznie różnice między PO i SLD, a także różnice między ministerstwem ds. ludzi wykluczonych i ministerstwem zdrowia. Albo inaczej – wypadałoby chociaż udawać, że jakieś różnice rzeczywiście istnieją.

Ostatecznie Musze dali jednak sport. A co. Rząd fachowców. Fachowców, czyli – wszyscy się na wszystkim znają, teki ministrów można losować. Co trafiłeś? MSW? O, to miałeś farta. Ja niestety wyciągnąłem karteczkę z rozwojem regionalnym. Taki Marcin Korolec dopiero co był podsekretarzem stanu w ministerstwie gospodarski, a teraz dali mu tekę ministra środowiska.

Kpiny. Na poważne stanowiska w poważnych firmach organizowane są konkursy, a gdyby właśnie metodą konkursu trzeba byłoby się ubiegać o posadę ministra, to co wtedy? Czy Joanna Mucha przeszłaby chociaż pierwszy etap selekcji? Albo Korolec? Podstawowa sprawa – doświadczenie w tej właśnie branży. Chcesz być ministrem w tym konkretnym resorcie, pokaż nam, co za tobą przemawia. Bycie ładniejszym od Adama Giersza to jednak mało…

Powiedzcie więc – co przemawia za Muchą, że wzięła akurat sport?


PS
Pół żartem, pół serio napiszemy – idealnym kandydatem na ministra sportu i turystyki byłby Dariusz Tuzimek. Słowo klucz dla nienadążających: „turystyki”.

Najnowsze

Reklama

Weszło

Reklama
Reklama