Sami oportuniści wokół nas. Piłkarze reprezentacji Polski ubolewają, że nie są fetowani, chociaż nie zrobili nic, by zaskarbić szacunek trybun. Spiker boi się stracić kilka stówek z chałtury, więc zagłusza kibiców, a ci sami kibice po chwili piszą w komentarzach, że „tylko wypełniał swoje obowiązki”, więc widocznie na co dzień też godzą się na zgniłe kompromisy, a kozactwa wymagają tylko od ludzi z TV. Cóż, wszyscy tylko wypełniają swoje obowiązki. Kolejnym, który „tylko je wypełnia”, jest Antoni Piechniczek.
Dzisiaj ten niezwykle odważny i niezależny mężczyzna wypowiedział się na łamach „Przeglądu Sportowego” w sprawie godła usuniętego z koszulek kadry. „Wypowiedział się” to zresztą nadużyciem. Wymruczał coś takiego: – Za rok, jak już nie będę wiceprezesem PZPN, to możemy swobodnie pogadać. Dziś porównałbym siebie do ministra w rządzie Donalda Tuska.
A my byśmy porównali Piechniczka do tchórza, który woli milczeć wbrew sumieniu niż narazić się na stratę kilku diet. To wyjątkowo niesmaczne, że nawet człowiek z taką pozycją łasi się na kilka groszy, byle tylko nie podpaść zawodnikowi, którego kiedyś prowadził. Ech, Antek, masz piątaka i spadaj…
Później włączyła się Piechniczkowi opcja „jestem pracownikiem PZPN, więc chwalę wszystko, nawet jeśli prywatnie uważam inaczej”. Stwierdził więc, że dzisiaj godło cokolwiek znaczy tylko dla starszych ludzi. – Mnie się wydaje, że spojrzenie zależy od wieku. Młodzi inaczej postrzegają świat, więc dla nich nowe logo jest piękne plastycznie. Starsi ludzie mają jednak inną wrażliwość – powiedział.
Nam się wydaje, że starsi – w tym Piechniczek – mogliby sami inaczej postrzegać świat, tzn. dowiedzieć się, co to jest internet, poprosić kogoś, by to coś włączył, a następnie poczytać, co uważają młodzi, zamiast smęcić w gazetach. Młodymi niech sobie Piechniczek gęby nie wyciera.