Trochę nam tego chłopa żal. Ale tylko trochę – nikt mu nie kazał pracować na rzecz PZPN, to był jego wolny wybór. A że mu kazali na hasło „gdzie jest orzeł?” czytać wyniki meczów z Kambodży, numery totka oraz streszczenie „Krzyżaków”? To już była tylko konsekwencja jego pierwszej decyzji – o wejściu w konszachty z tą właśnie instytucją.
Ktoś zapyta: – A co mógł w czasie meczu zrobić?
My odpowiadamy – mógł się przeciwstawić. Mało tego, mógł nawet zostać bohaterem. Wiele szarych osób ma w życiu jeden moment, gdy mogą zostać bohaterami. Wyobraźcie sobie, że spiker nagle mówi: – Przepraszam, ale stoi nade mną działacz PZPN i każe mi was zagłuszać. W związku z tym rezygnuję z pracy, mam gdzieś te marne kilka stówek. Zanim wyłączę mikrofon, krzyknijcie razem ze mną „GDZIE JEST ORZEŁ?!”.
Byłby legendą.
Ale oczywiście, legendą nie każdy musi być, nie każdy ma potencjał. Dlatego jest tylko zwykłym, pokornym spikerem, który pewnie popracuje w czasie Euro 2012… I dlatego musi się teraz tłumaczyć… Tym razem w formie audio (zalecane słuchawki).