Wczoraj napisaliśmy o plotce (jak też zaznaczaliśmy – dobre źródło), która do nas dotarła. Oczywiście tę plotkę perfidnie ukradli inni, zaczynając od „Gazety Wyborczej”. Niektórzy mawiają na to „dziennikarstwo kontrolowane” – ctrl+c i ctrl+v. Czyli kopiuj – wklej. Mniejsza o to, nie jesteśmy zazdrośni. Ale faktycznie musimy w końcu puścić jakąś bzdurę, by te permanentne przerzynki się skończyły w sposób dla przerzynających wstydliwy.
Do rzeczy.
Lechia Gdańsk wydała oświadczenie, że to wszystko bzdury i że pan Kuchar wcale klubu nie ma zamiaru sprzedawać. Wiarygodność oficjalnych oświadczeń zawsze jest dyskusyjna i niezmiennie dziwimy się, że ktoś traktuje je poważnie. Jednak pewnie sama Lechia nie spodziewała się, iż tak szybko treści zawarte w tym oświadczeniu zostaną – łagodnie mówiąc – podważone. I to podważone bezwzględnie.
Trójmiejska „GW” poszła naszym śladem i można znaleźć w niej następujący cytat:
– Spotkaliśmy się z panem Kucharem, na jego prośbę. Na razie nie mogą zdradzać szczegółów, ale w rachubę wchodzi wiele wariantów, także ten z wykupieniem przez Drutex pakietu większościowego w Lechii – mówi dyrektor ds. handlowych w firmie Drutex Rafał Gierszewski. – W listopadzie powinno dojść do kolejnego spotkania, po nim będziemy mogli powiedzieć więcej o naszych planach względem klubu z Gdańska – mówi Gierszewski, bratanek prezesa Druteksu Leszka.
No, tyle warte są oficjalne oświadczenia. Facet się niechcący wygadał. Spotkali się z Kucharem, na jego prośbę i rozmawiali o kupieniu klubu przez Drutex. Faktycznie, nie ma mowy o transakcji! Bez dwóch zdań – Kucharowi nawet do głowy nie przyszło sprzedawanie klubu. On już tak ma – jak czegoś nie chce sprzedać, to spotyka się z obcymi ludźmi i mówi „kupcie”.
Jak już Drutex tę Lechię kupi – a może kupi, kto wie – to mamy prośbę do dziennikarzy „GW”: przyślijcie nam dobrą whisky. Opijemy wasz wielki sukces – nikt nie zdobywa informacji tak jak wy.