Kibice Legii prawdopodobnie zauważyli, że pod adresem legialive.pl nie wyświetla się już jedna z najpopularniejszych stron klubowych w Polsce. Zniknęła za sprawą… Legii. Mistrzowie marketingu z Łazienkowskiej uznali, że z tymi zapaleńcami, którzy od wielu, wielu lat wkładali całe serce w informowanie o wszystkim, co jest związane z klubem tak naprawdę trzeba bezwzględnie walczyć. Przed kolejnymi sądami toczył się więc spór, czy ktokolwiek poza Legią może mieć stronę internetową ze słowem „legia”, czy też nie. Raz górą byli jedni, raz drudzy, w ostatniej instancji wygrał klub.
Oto nagroda dla ludzi, którzy przemierzali cały świat za Legią, nie opuszczając nawet zgrupowań. Oto nagroda dla tych, którzy informowali, gdzie i kiedy można kupić bilety na Legię. Oto nagroda dla tych, którzy nakręcali całą spiralę zainteresowania i których działania przyniosły zapewne więcej marketingowych korzyści klubowi niż wszyscy ci pracownicy zatrudnieni w odpowiednim dziale. Robili to w czasach, gdy oficjalna strona Legii wyglądała jak witryna Okocimskiego Brzesko.
Głupie to, żenujące i niepotrzebne. Kiedyś CWKS Legia przyznawał odznaki osobom zasłużonym. Twórcy legialive.pl nie zasługiwali na proces, tylko właśnie na odznakę. Trzeba nie mieć w sobie za grosz przyzwoitości, żeby iść z nimi do sądu, zamiast na dobrą kolację.
Strona dalej funkcjonuje, ale już pod adresem legionisci.com. Legia nie odniosła więc żadnych istotnych korzyści, tylko narobiła sobie wstydu. Tak to trzeba określić – wstydu. Obciachu. No i strzeliła sobie w stopę. Osobom, które dalej będą pisać na legionisci.com zapewne trudniej będzie o życzliwe spojrzenie w kierunku działaczy. Mamy nadzieję, że będą pamiętliwi.
Inne nieoficjalne strony klubowe na razie nie mają problemów, ale może się to zmienić w momencie, gdy napiszą coś krytycznego.