To jeden z większych absurdów, jakie ostatnio widzieliśmy. W meczu ligi ukraińskiej zawodnik schodząc z boiska ściągnął koszulkę jeszcze zanim opuścił murawę. Podbiegł więc sędzia i wlepił mu kartkę. A, że nieszczęśnik miał już jedną na koncie – nici ze zmiany. Wyleciał po prostu z czerwoną.
Dlaczego o tym piszemy? Bo po pierwsze to głupie, po drugie dosyć śmieszne. No i po trzecie – facet nazywa się Samuel Inkoom. I tu mała ciekawostka…
Trochę ponad dwa lata temu włoski menedżer Gianluca di Carlo proponował go Wiśle. Wówczas nieznany szerzej obrońca Asante Kotoko był do wykupienia jeszcze „za frytki”. No ok, góra 400 – 500 tysięcy. Wisła pogardziła, więc Inkooma chwilę później wzięło Basel. Minęła jeszcze chwila – Inkoom zagrał na mundialu. Dziś ma 25 meczów w kadrze Ghany, a latem za 5 milionów euro (!) odszedł do ukraińskiego Dnipro.
Więc, jak w tytule… Kiedyś była szansa, by oprócz niezłej gry w piłkę, takie głupoty robił też w Polsce.
PAWEŁ MUZYKA