Ujawnił nam się kolejny rzecznik prasowy, który nie ma żadnych zahamować przed kitowaniem, a wręcz w ten właśnie sposób rozumie swoje obowiązki. – Po spotkaniu było tylko trochę krzyków, czysta sportowa złość, jak to bywa po przegranej. Z pewnością nie doszło do rękoczynów – tak rzecznik Cracovii skomentował informacje, że piłkarze tego klubu pobili się w szatni.
Mógłby chwileczkę jednak pomyśleć: jeśli wszystko dzieje się na oczach dziennikarzy, bo drzwi do tej szatni były otwarte, to po co zaprzeczać? Przecież bankowo wyjdzie się na durnia, prawda? „Z pewnością nie doszło do rękoczynów” – rzekł rzecznik i wypada się zapytać: skąd ta pewność, chłopie? Skąd to stuprocentowe przekonanie? Skąd ten pęd do ośmieszenia samego siebie?
Dopiero zaczynasz pracę… Za tydzień ktoś napisze, że Ntibazonkiza w szatni opluł Pasiekę i ty – już zgodnie z prawdą – zaprzeczysz. Ale wiesz co? Nikt ci nie uwierzy. W zasadzie, już się możesz podać do dymisji. Twoja wiarygodność spadła do zera, postaraj się o angaż w salonie kosmetycznym i rób zawodowo tipsy, skoro kontakt z mediami cię przerasta.