Przez klub z hiszpańskiej Galicji przeszedł kataklizm związany ze spadkiem do Segunda División. W lecie liczono straty kadrowe i próbowano odbudować drużynę. Oczywiście bez jakichkolwiek kosztów, ponieważ funkcję prezydenta piastuje osławiona sknera, Augusto César Lendoiro, ponadto w A Coruñi od dawna borykają się z problemami finansowymi. Jak Deportivo odnalazło się w drugoligowej rzeczywistości i czy bliższa mu perspektywa imiennika z Vitorii, czy raczej Betisu Sevilla?
HISTORIA SPADKU
Cofnijmy się w czasie, bo 22 maja 2011 roku jest datą pogrzebu „Dépor” Miguela Ãngela Lotiny. W rolę grabarza wcielił się Unai Emery, którego Valencia w bezlitosny sposób wbiła ostatni gwóźdź do trumny, wygrywając na wyjeździe 0-2. Spotkaniu towarzyszyła szczególna otoczka, nawet ciekawsza od samej potyczki pomiędzy „Blanquiazules” i „Nietoperzami”. Kibice wcześnie wyszli na ulice miasta, blokując wszystkie sąsiednie drogi Plaza Pontevedra, gdzie leży Estadio de Riazor. Dla fanów mecz o być albo nie być w najwyżej klasie rozgrywkowej w Hiszpanii rozpoczął się kilka godzin przed pierwszym gwizdkiem sędziego. Oczekiwanie na autobus z Valerónem i spółką w akompaniamencie śpiewów oraz okrzyków nie przyniosło spodziewanych rezultatów. Miłośnikom Deportivo należy jednak oddać ukłon za atmosferę w tym dramatycznym dla nich dniu, a także za cały rok, ponieważ frekwencja na stadionie była najlepsza od sezonu 2003/2004, kiedy to zespół zasługiwał jeszcze na przydomek „Súper Dépor”.
Zachowawcza taktyka odeszła do lamusa już w czwartej minucie, gdy Aritz Aduriz otworzył wynik spotkania. Podopieczni Lotiny mieli obowiązek wznieść się ponad swój niewysoki piłkarski poziom i zacząć atakować pozycyjnie. Potencjał ofensywny drużyny był (i nadal jest) beznadziejny, lecz ambicja pozwoliła nieco przycisnąć defensywę Valencii. Ale cóż z wykreowanych sytuacji, skoro duet napastników, Riki i Adrián, popisywał się strzelecką indolencją? Wspomniana dwójka powinna się zapisać na korepetycje u Roberto Soldado, który wszedł na murawę w drugiej części gry i ustalił rezultat meczu. Po regulaminowym czasie gry zawodnicy dawali wyraz swojej frustracji i niedowierzania. Reporterzy najbardziej skupili się na widoku płaczącego Juana Carlosa Valeróna. Noszący opaskę kapitana Manuel Pablo miał pretensje do wszystkich, tylko nie do siebie, a dołożył cegiełkę przy pierwszym straconym golu. „Riki, Riki, Riki!” – krzyczał z furią do antybohatera 38. kolejki La Liga, próbując następnie zwołać zrezygnowanych kolegów, aby podziękować wspólnie publiczności za doping. A Coruña zamarła, Vigo przeciwnie. Kibice Celty nie mając sposobności cieszyć się z sukcesów swoich ulubieńców, przez całą noc świętowali degradację odwiecznego rywala.
DLACZEGO DEPORTIVO?
Skończyła się pewna era. Poleciały głowy, w tym trenera Miguela Ãngela Lotiny. Obarczono go winą za dotychczasowe niepowodzenia. Głównymi grzechami miały być kurczowe trzymanie się taktyki z pięcioma obrońcami (boczni pełnili funkcję wahadłowych), nieskuteczność i nieatrakcyjny styl. Warto zaznaczyć, iż Deportivo od czasów Roya Maakaya i Diego Tristána nie znalazło snajpera gwarantującego regularność w zdobywaniu bramek. Riki częściej łapał kartki niż wpisywał się na listę strzelców, co trener Lotina argumentował tak: „Jego problem polega na tym, że nie potrafi umiejętnie się przewracać”. Do klasyków przeszedł również cytat dotyczący metod motywacyjnych szkoleniowca. „Wyświetlam piłkarzom westerny. Mają się pojedynkować jak kowboje, a nie atakować kupą jak Indianie” – pojedynkowanie nie wychodziło „Dépor” na dobre, zwłaszcza, że z roku na rok w drużynie było coraz mniej indywidualności. Munitis, Capdevila, Verdú, Lafita i Filipe Kasmirski to jedynie część znanych nazwisk, jakie opuściły El Riazor w ostatnich latach.
ZMIANY, ZMIANY

Lendoiro przepuścił przez palce mnóstwo pieniędzy, bowiem do niedawna zawodnicy odchodzili z „Blanquiazules” za darmo bądź kwotę zupełnie nieadekwatną do ich umiejętności. Swego czasu zwolnił ponad połowę składu i media spekulowały, że na podobny ruch zdecyduje się w letnim „mercado”. Zburzenie całej konstrukcji i zbudowanie zespołu od podstaw bez wątpienia spowodowałoby napływ świeżości. Skostniałe Deportivo potrzebowało oczyszczenia jak nikt inny, ale prezes postanowił tylko zmienić kapitana i zastąpić uciekających z tonącego okrętu. Obrońca Alberto Lopo i pomocnik Juan RodrÃguez wybrali Getafe. Do perturbacji doszło przy transferze Adriána Lópeza. 23-letniemu napastnikowi wygasała umowa z dotychczasowym pracodawcą, więc doszedł do porozumienia z Atlético Madryt. Augusto César Lendoiro chciał zarobić na królu strzelców Młodzieżowych Mistrzostw Europy 2011 i zablokował operację, jednostronnie przedłużając kontrakt. Sprawa trafiła do sądu, po stronie „Rojiblancos” stało AFE (stowarzyszenie reprezentujące hiszpańskich piłkarzy), natomiast za „Dépor” optowało LFP. Po licznych rozprawach uznano rację madrytczyków. Ci na domiar złego skrócili okres wypożyczenia Rubéna Péreza (młodzieżowy reprezentant Hiszpanii, po udanym sezonie wzbudził zainteresowanie Napoli i Sevilli), pozbawiając spadkowicza kolejnego kluczowego gracza.
Nowym lewym defensorem został Ayoze z Majorki i odciążył on na tej pozycji wiekowego Claudio Morela. Jesús Vázquez zdobył doświadczenie w Recreativo Huelva, a wspomnianego Péreza zastąpił Borja Fernández z Getafe. Bruno Gama był gwiazdą Portugalii na Mistrzostwach Świata U-20 w Kanadzie, gdzie prezentował się korzystniej od Fábio Coentrão. Nie zaadaptował się ostatecznie w dorosłej piłce, tułając się po niszowych portugalskich klubach. Salomao to kolejne uzupełnienie składu zza zachodniej granicy. Przedłużono wypożyczenie Xisco i sprawiono Danielowi AranzubÃi konkurencję w postaci Germána Luxa. Pozostanie bramkarza jest dobrym prognostykiem, tak samo utrzymanie w zespole Andrésa Guardado i Diego Colotto. Powierzenie funkcji szkoleniowca José Luisowi Oltrze już do takich nie należy. Ostatnio spuścił z ligi AlmerÃę, wcześniej jako opiekun Teneryfy miał średnią 0,95 punktu na mecz.
SEZON 2011/2012
Okres „pretemporady” poszedł Deportivo nadspodziewanie pomyślnie. Przebrnięcie przez sezon przygotowawczy bez żadnej porażki dawało powody do optymizmu. Nawet jeśli, nie licząc madryckiego Rayo i Sevilli, rywale byli z niższej półki. Zderzenie z drugoligową rzeczywistością ostudziło głowy „Deportivistas”. Właściwie to Cartagena wylała kubeł zimnej wody, gdyż wygrała na inaugurację 2-1. Odtąd „Dépor” gra w kratkę:
I kolejka: Cartagena 2 – 1 Deportivo (Riki)
II kolejka: Deportivo 1 – 0 Recreativo (Colotto)
III kolejka: Deportivo 0 – 1 Hércules
IV kolejka: Barcelona B 2 – 3 Deportivo (Lassad 2, Guardado)
V kolejka: Deportivo 2 – 1 Sabadell (Valerón, Guardado)
VI kolejka: Alcorcón 4 – 0 Deportivo
VII kolejka: Deportivo 4 – 0 Guadalajara (Guardado, Bergantiños 2, Salomao)
VIII kolejka: Alcoyano 2 – 0 Deportivo
IX kolejka: Deportivo 2 – 2 Gimnà stic (Salomao, Aythami)
X kolejka: Córdoba 0 – 2 Deportivo (Riki, Salomao)
Podopieczni Oltry z 16 punktami na koncie plasują się dokładnie w połowie stawki. Zwycięstwo w jutrzejszym spotkaniu z Gironą pozwoli awansować na miejsce zapewniające grę w barażach. Taki jest cel minimum. Trzeba mimo wszystko pamiętać, że faza „play-off” często rządzi się własnymi prawami, o czym ostatnio boleśnie przekonała się Celta Vigo. 13 listopada odbędą się pierwsze od dawna derby Galicji, które mogą przyciągnąć więcej widzów niż niedzielne mecze Primera División. Deportivo od początku rozgrywek stosuje taktykę 4-5-1, a ten schemat wydaje się odpowiedni mając kreatywną drugą linię i średnio skutecznych napastników. Klub z A Coruñi powinien podążyć śladem Betisu Sevilla, a nie Deportivo Alavés – przynajmniej jest na takiej drodze. Promocja musi zostać wywalczona błyskawicznie, bo pobyt w Segunda División dłużej niż jeden sezon może oznaczać podzielenie losu Celty. Czyli przystosowanie się do drugoligowych warunków.
CASUS GUARDADO
Obok Juana Carlosa Valeróna największą gwiazdą „Dépor” jest naturalnie Andrés Guardado. Jak na Meksykanina przystało, był głównym bohaterem skandalu z seksualnym podtekstem. Koledzy z reprezentacji zaprosili prostytutki do hotelu, on zaprosił modelkę do… cyberseksu przez kamerę internetową. Zdjęcia wyszły na jaw, Guardado najadł się wstydu.
Media informują, że dla lewoskrzydłowego to ostatni sezon w barwach Deportivo. Podobno podpisał promesę kontraktową z Valencią i od lipca przyszłego roku stanie się jej zawodnikiem. W ekipie „Nietoperzy” spotka Évera Banegę, który z miejsca powinien stać się towarzyszem internetowych zabaw.
MAREK BATKIEWICZ
JEŚLI CHCESZ NAPISAĆ SWÓJ TEKST O LIDZE ZAGRANICZNEJ, WYŚLIJ MAILA. DLA NAJLEPSZYCH NAGRODY PIENIÄ˜Ł»NE!
[email protected]
[email protected]
[email protected]
[email protected]
