Ł»ali złotoustego Roberta ciąg dalszy… Na łamach dzisiejszego „Dziennika Polskiego” Maaskant biadoli, że jego kumple, którzy przyjechali pod Wawel licząc na spokojną emeryturę, dostają cięgi od kibiców i dziennikarzy. – To Lamey i Kew Jaliens są teraz pod ostrzałem. A przecież np. Osman Chavez zawalił dwie bramki w meczu z Odense. Ale jakoś nie słyszałem narzekań na ten temat – płacze Maaskant.
Fantastyczna obrona szkoleniowca. Patrzcie, patrzcie, uwzięliście się na dwóch moich piłkarzy, a ja mam w składzie jeszcze gorszego! Patrzcie na Chaveza! Gorszy, gorszy! Bierzcie go! Ale czy gorszy, nawet w meczu z Odense, to mamy jednak spore wątpliwości. W pierwszego gola zamieszani byli Jaliens i Lamey, dodatkowo sędzia nie podyktował ewidentnego rzutu karnego za bezsensowny faul Jaliensa. Chavez w sposób stuprocentowy maczał palce tylko w trzecim trafieniu Duńczyków.
Mamy też wątpliwości, czy jest na świecie drugi trener, który mówi: – Zostawcie tego zawodnika, skupcie się na tym drugim.
Cóż, jakby to Maaskantowi powiedzieć. Inne zadania stawia się przecinakowi Chavezowi, inne gościowi, który rozegrał 300 meczów z hakiem w Eredivisie. I jeśli ten właśnie człapak coś tam powrzeszczy i udaje, że rozstawia kolegów, a tak naprawdę prezentuje poziom Startu Działdowo, to nie licz, Robercie, że będzie przychylnie traktowany. Michał Czekaj z meczu z Koroną nakrywa twojego przyjaciela czapką. Niewykluczone, a nawet bardzo prawdopodobne, że Damian Skołorzyński, którego wypożyczyłeś bez żalu do Niecieczy, spisywałby się lepiej od Lameya.
– Jeszcze trzy miesiące temu nikt nie domagał się, żeby wpuścić Michała Czekaja i Daniela Bruda za tę dwójkę, trzy miesiące temu mieliśmy dobrą drużynę. Gdyby nie trzy ostatnie minuty meczu z APOEL-em pewnie jechalibyśmy autobusem świętować na Rynek awans do Ligi Mistrzów. A przecież wówczas grali ci sami zawodnicy – kontynuuje w swoim stylu Robert.
Chłopie, wam nie zabrakło trzech minut. Już wiemy, że zakłamywanie historii sprawia ci taką samą przyjemność, jak pozowanie do zdjęć, ale nie rób ludziom wody z mózgu, bo akurat starcie z APOEL-em widział każdy. Nie istnieliście, byliście żenujący. Nie dotknęliście piłki. APOEL to była dla was Barcelona. Nieosiągalna półka.
Chyba że ten mecz też obejrzałeś w biegu, przechodząc przez pokój?