Jeśli wierzyć „Polsce The Times”, padła właśnie jedna z najśmieszniejszych propozycji w tym roku – oto zgłosił się Avram Grant (to ten, który swoje dwa ostatnie kluby w Anglii spuścił z ligi) i oświadczył, że mógłby nadzorować przygotowania do Euro 2012. Wymagania ma niewielkie – kieszonkowe w wysokości 10 tysięcy euro miesięcznie plus premia za sukces w czasie turnieju, może nawet dochodząca do miliona euro. W sumie promocja.
Ofertę Granta o tyle warto przeanalizować, iż zapewnił, że… nie będzie się wpieprzał w robotę Franciszkowi Smudzie, więc nie ma ryzyka, że coś popsuje. Menedżer trenera zapewnia: – Największą zaletą układu Grant – PZPN byłoby to, że decyzji nie podejmowałby autorytarnie Avram, jak w przypadku Leo Beenhakkera, a sam Smuda. Ja brałbym Granta w ciemno.
Dziwi jedno – że gazeta pisze o tym na poważnie, jakby nie dostrzegając absurdalności tej „oferty”.
Grantowi – lub też jego menedżerowi – gratulujemy kreatywności w poszukiwaniu nowych źródeł dopływu kasy, ale gorąco namawiamy, by spróbowali czegoś mniej naiwnego. A najlepiej, gdyby po prostu zajęli się uczciwą pracą, bo o frajerów w dzisiejszych czasach coraz trudniej.
PS Jeśli redaktor naczelny „Polski” chce, to Weszło może nadzorować przygotowania działu sportowego do Euro 2012. Oferta jest o tyle atrakcyjna, że nie będziemy ingerować w pracę dziennikarzy.