No, to już. To by było na tyle. Niektórzy mogą sądzić, że rozegrana zostanie jeszcze jedna część meczu, bo przecież nie mieliśmy ani przez moment piłki, a to trochę nie fair. Ale nie – już nikt grać z nami nie będzie. Szkoda czasu na ogórków. Napisalibyśmy – wstyd na całą Europę, ale na szczęście Europa ma takie mecze w głębokim poważaniu. Wisła Kraków skompromitowała się na Cyprze – APOEL grał z wiślakami jak z głupimi. Trzeba to sobie szczerze powiedzieć – grał jak z głupimi. Na boisku była jedna drużyna, która potrafiła grać w piłkę i druga, która chciałaby coś osiągnąć licząc na odrobinę szczęścia.
Dużo gorzkich słów trzeba napisać o Wiśle po tym meczu, ponieważ od dawna mecz o Ligę Mistrzów nie został przegrany w takim stylu. Może i były gorsze spotkania, ale na tę chwilę po prostu ich nie pamiętamy. To już nawet ŁKS Łódź walczący z Manchesterem United sprawiał lepsze wrażenie. Naprawdę, lepsze. ŁKS z Manchesterem United. Pewnie „Czerwone Diabły” grały wówczas na pół gwizdka, ale aż takiej przepaści nie było…
Przykro było patrzeć na różnicę między mistrzem Polski i mistrzem Cypru. Wisła piłkarsko została zmiażdżona. Miała ten swój moment, gdy strzeliła gola z niczego, absolutnie przypadkowego i mogła cieszyć się perspektywą awansu, ale to była tylko i wyłącznie perspektywa. Krakowianie żyli nadzieją – nadzieją na to, że rywal strzeli obok bramki, na to, że sędzia wcześniej skończy mecz – a rywale po prostu grali w piłkę. Można pompować się wcześniejszymi zwycięstwami Wisły w pucharach, ale dziś można napisać jedno – były one gówno warte. Dopisało zawodnikom „Białej Gwiazdy” szczęście w Rydze, dopisało i to bardzo w Łoweczu. Ale to się kiedyś musiało skończyć. Wisła od pół roku bazowała na Pareice (ale nie dzisiaj), Meliksonie (ale nie dzisiaj) i szczęściu (ale nie dzisiaj). Denerwowaliście się na nas, gdy pisaliśmy, że ta drużyna nie gra w piłkę, nie ma w sobie takiej kultury gry, nie ma jakości, ale dzisiaj widzieliśmy, co to jest kultura gry i co to jest jakość. Takiej różnicy, jaka była między APOEL-em i Wisłą, w naszej ekstraklasie nie ma między Wisłą i jakąkolwiek inną drużyną ligową.
Piłkarze Wisły są zdewastowani, ale my też. Przebieg obu spotkań sugeruje, że Wisła była blisko awansu do Ligi Mistrzów, ale gdyby te dwa mecze puścić i wyciąć z nich tylko bramki, to bezstronny obserwator spytałby: – Pewnie w dwumeczu skończyło się 5:0? Skończyło się 3:2, co już jest najlepszym wynikiem, jaki był możliwy… Wiecie, co przychodzi do głowy po takim spotkaniu? Ł»e Wisła grająca w lidze cypryjskiej miałaby wielkie problemy, by zakwalifikować się do europejskich pucharów. To smutna prawda nie tyle o Wiśle, co o polskich realiach.
Możemy tak pisać i pisać, to będzie kopanie leżącego. Maaskant to czarujący facet, ale prawda jest brutalna: wielu trenerów zdobywało mistrzostwo Polski, niewielu awansowało do Ligi Mistrzów. Tytuł wywalczony w nędznym stylu i te eliminacje – koniec końców – przegrane w fatalnym: oto fakty. Nie złośliwość, ale fakty.
Już po pierwszym spotkaniu z APOEL-em napisaliśmy, że jest źle – że nie ma się jeszcze z czego cieszyć. Wielu się z nami nie zgadzało, jednak ten rewanż potwierdził: za wysokie progi. Powodzenia, Wisło, w Lidze Europejskiej, ale na Ligę Mistrzów tak zasłużyłaś, jak Diaz na to, by stać się najlepiej zarabiającym zawodnikiem w tej części Europy: musiałby po prostu trafić kumulację w totka. Futbol bywa przypadkowy. Ale tylko bywa.
Na koniec dwie uwagi mniej emocjonalne, a bardziej merytoryczne. Po pierwsze – nie brakuje osób, które twierdzą, że… Wisła poleciała na Cypr za wcześnie, ponieważ przy zmianie klimatu krytyczny jest trzeci dzień. Z tego względu już lepiej byłoby polecieć w poniedziałek, niż w niedzielę. Pewnie wypowiedzą się na ten temat jeszcze fachowcy. Po drugie – nie wiemy, co robił Maciej Ł»urawski na odprawach taktycznych przez całe życie, ale ZAWSZE przy bliższym słupku staje niski zawodnik, a nie wysoki. Wysocy są potrzebni do walki w szesnastce o piłkę.
To by było na tyle. Ł»egnamy Wisłę. Trochę z żalem, a trochę bez. Z żalem, ponieważ znowu mistrz Polski dał ciała, a bez żalu – bo lepszy wygrał, o co przecież w piłce chodzi.