Wysłuchaliśmy Sebastiana Szałachowskiego i teraz mamy wyrzuty sumienia…

redakcja

Autor:redakcja

26 lipca 2011, 11:22 • 1 min czytania

Zamieściliśmy wczoraj wywiadzik z Sebastianem Szałachowskim, ale jakoś tak bezrefleksyjnie. Dopiero dzisiaj… olśnienie! Po głowie zaczął chodzić cytat z Jana Urbana, czyli „co on pierdoli?”. No właśnie – co? Przecież Szałachowski – tak, tak, już sobie przypominamy gościa – to ten, co był wiecznie niedysponowany. Ty go chcesz wpuścić na boisko, on leci do kibla. Ty go wstawiasz na skrzydło, on leży u masażysty. Ty chcesz nim ożywić linię ataku, a on sam ledwie żywy. Wyleczył łydkę, boli udo, udo przestaje, zaczyna głowa.
No więc ten Szałachowski – wieczny rekonwalescent, łapiący albo co dwa tygodnie kontuzje eliminujące go z gry na dwa tygodnie, albo co pół roku taką na pół roku – narzeka, że w Legii grał za mało. I to dlatego, że w Legii Skorża stawia się na cudzoziemców. Hejże, zaraz, zaraz, Sebastianku… A Skaba? Rzeźniczak? Kiełbowicz? Komorowski? Borysiuk? Gol? Kucharczyk? Wawrzyniak? Rybus? Ł»yro? To nie Polacy jednak?

Wysłuchaliśmy Sebastiana Szałachowskiego i teraz mamy wyrzuty sumienia…
Reklama

Szałachowski, Szałachowski, z boiska słabo kojarzymy… Który to był? A, to ten, któremu zrobiono kiedyś takie śmieszne zdjęcie (legia.net). No, Sebastian, gratulujemy sportowej sylwetki! Mamy nadzieję, że w czasie testów w Lens przebierałeś się w samochodzie – w przeciwnym razie twoje szanse na angaż spadły, zanim zasznurowałeś korki.

Image and video hosting by TinyPic

Reklama

Najnowsze

Ekstraklasa

Fenerbahce zaakceptowało dwie oferty z Polski. Znaleźli już następcę

Braian Wilma
3
Fenerbahce zaakceptowało dwie oferty z Polski. Znaleźli już następcę
Reklama

Weszło

Reklama
Reklama