Udinese – to się nazywa biznes

redakcja

Autor:redakcja

22 lipca 2011, 16:30 • 4 min czytania

Rozsądne zarządzanie piłkarskim przedsiębiorstwem wydaję się dziś o wiele trudniejsze niż zwyczajną firmą. Ogromne zadłużenia klubów, o jakich słyszymy co roku pokazują, że nawet największe drużyny zaciągają gigantyczne kredyty. Jest jednak klub, który systematycznie utrzymuje się na najwyższym krajowym poziomie, zarabiając przy tym – rok w rok – naprawdę niezłe pieniądze. O kogo chodzi? Udinese Calcio.
Gdy w latach 80-tych we Włoszech wybuchła afera związana z ustawianiem spotkań, pierwszym klubem, jaki został zdegradowany do Serie B, było właśnie Udinese. Po roku w niższej klasie rozgrywkowej i wywalczeniu awansu pomocną dłoń do klubu wyciągnął Giampaolo Pozzo. W lipcu 1986 roku kupił drużynę i postanowił ją ratować. Początki nie były jednak łatwe…

Reklama

W sezonie 1986/87 Udinese po raz kolejny zostało ukarane, tym razem odjęciem 9 punktów na starcie rozgrywek. Pozzo nie czekał długo i postanowił wzmocnić drużynę kilkoma niezłymi zawodnikami. Na Stadio Friuli trafili wtedy Graziani, Collova oraz Bertoni. Niestety na niewiele się to zdało. „Zebry” nie zdołały odrobić straty i ponownie zawitały w Serie B. Zdenerwowany prezes poszedł o krok dalej. Na stanowisku trenera zatrudnił Sonettiego, a do drużyny ściągnął kolejnych graczy. Zaowocowało to szybkim awansem i ugruntowaniem pozycji Udinese w Serie A.

Choć początkowo Pozzo sporo zainwestował, w późniejszym czasie okazało się, że ma prawdziwy talent w ocenianiu potencjału zawodników. To pozwoliło mu zarabiać dziesiątki milionów euro na sprzedaży swoich graczy. W 1989 roku wypatrzył w argentyńskim Newell’s Old Boys Nestora Sensiniego, którego po 5 latach oddał do Parmy za niecałe 2 miliony euro. Dziś ta kwota nie szokuje, ale w tamtych czasach była to całkiem pokaźna sumka. 3 lata później za 3,5 mln euro do Bologni odszedł wielokrotny reprezentant ZSRR, Igor Szalimow.

Reklama

Z talentów Udinese zaczął korzystać przede wszystkim Ac Milan. Rossoneri sprowadzili za 26 milionów euro Oliviera Bierhoffa, Thomasa Helvega oraz Marka Jankulovskiego. Za 26 milionów do Parmy poszedł też Marcio Amoroso. W kolejnych latach prezes rozkręcał się coraz bardziej. Sprzedał do Lazio Stefano Fiore (22 mln) oraz Giuliano Giannicheddę (6,5mln).

Po rozgrywkach 2005/06 księgowy Udinese znów mógł patrzeć jak klubowa kasa powiększa się o kolejne 24 miliony. Sprzedano wtedy wspomnianego wcześniej Jankulovskiego (7,5 mln) oraz Pera Kroldrupa (6 mln) do Evertonu i Davida Pizarro do Interu za 10,5 miliona. Rok później nie było takich sukcesów, ale na transferze dzisiejszego lidera Lazio i reprezentanta Włoch Stefano Mauriego zarobiono trzy miliony. Posucha nie trwała długo, bo przed następnymi rozgrywkami klub opuścili Sulley Muntari (Portsmouth, 9 mln), Vincenzo Iaquinta (Juventus, 10 mln) oraz ceniony we Włoszech stoper Cesare Natali (Torino, 3 mln). Potem były jeszcze dwie transakcje: Andrei Dosseny do Liverpoolu (8 mln) i Asamoaha Gyana do Rennes za 7 milionów.

Prawdziwie obfity w transfery był także rok 2010. Pozzo zarobił wtedy dla swojego zespołu 48,6 mln euro! Zespół opuścił wtedy gwiazdor Udinese Fabio Quaglairella, który odszedł do Napoli za 24 miliony euro. Podobna drogę wybrali Gaetano D’Agostino (Fiorentina, 8,5 mln), Aleksandar Lukovic (Zenit, 7,5mln) czy obrońca Felipe, który dołączył do D’Agostino i odszedł do Fiorentiny za 6,3 mln. Wypożyczony do Juventusu z opcją pierwokupu został Simone Pepe za co Stara Dama zapłaciła 2,3 mln.

Dziś mamy rok 2011 i po raz kolejny Udinese – na czele ze swym nadzwyczajnym właścicielem – narobiło sporo szumu, będąc bohaterem jednego z najgłośniejszych transferów tego lata. Tym razem Pozzo sprzedał Barcelonie swoją gwiazdę Alexisa Sancheza za 26 milionów euro (plus ewentualne premie w postaci 11,5 miliona euro). Dodatkowo Udinese zarobiło niespełna 20 milionów euro dopinając transakcje, które przeszły bez większego echa w mediach. Kolumbijski obrońca Cristian Zapata przeniósł się do hiszpańskiego Villarreal za 7,5 mln euro, a defensywnmy pomocnik Gokhan Inler powędrował do Napoli za 12 milionów.

To wszystko pokazuje na jak wielką skalę działają skauci ze Stadio Frulli. Gdy wiadomo, że ktoś ma odejść, nikt nie wszczyna paniki. Na jego miejsce jest już przygotowany następca. I, co ważne, transfery nie obniżają poziomu drużyny. Udine w poprzednim sezonie zajęło bardzo wysokie 4 miejsce we włoskiej Serie A.

Kto będzie następny do odejścia? Wydaję się, że pierwszy w kolejce jest Samir Handanović, który wyrasta na jednego z lepszych bramkarzy na świecie. I tylko Antonio Di Natale zadeklarował, że zostanie w Udinese do końca kariery. Bo przecież jak tu nie kochać takiego klubu.

WIKTOR RUSAK

JEŚLI CHCESZ NAPISAĆ SWÓJ TEKST O LIDZE ZAGRANICZNEJ, WYŚLIJ MAILA. DLA NAJLEPSZYCH NAGRODY PIENIÄ˜Ł»NE!

[email protected]
[email protected]
[email protected]
[email protected]

Najnowsze

Reklama

Weszło

Reklama
Reklama