Jeszcze do niedawna niektórzy w Polsce porównywali aferę korupcyjną w naszym kraju do Calciopoli i stawiali Włochów jako wzór w kwestii rozliczeń, dochodzenia do prawdy i zamknięcia haniebnego rozdziału w krajowym futbolu. Ostatnie wydarzenia w Italii pokazują jednak, że Włosi w dalszym ciągu tkwią głęboko w tym samym bagnie i pozostaną w nim jeszcze przez jakiś czas. 18. lipca miał być datą kończącą aferę Calciopoli. Sąd Federalny przy Włoskim Związku Piłko Nożnej okazał się jednak impotentem i żadnej decyzji podjąć nie może, choć jeszcze kilka dni temu głośno trąbiono o ukaraniu winnych i rychłej sprawiedliwości. Działacze FIGC chcieli zachować twarz i dać kres całej sprawie a po raz kolejny wyszli na idiotów.
Jak pisaliśmy przed tygodniem Prokurator Generalny Włoskiego Związku Piłki Nożnej ogłosił na początku lipca, że Inter Mediolan również odgrywał istotną rolę w aferze Calciopoli. Swoje przemyślenia opisał na 72 stronach i przekazał w ręce najwyższych futbolowych władz, które postanowiły, że do 18 lipca zapoznają się z dokumentami i podejmą decyzję co do losów tytułu z 2006 roku. W mediach wrzało, każdy chciał zabrać głos, zaproponować jakąś złotą myśl. Szybko pojawiły się informacje, że Nerazzuri mogą stracić Scudetto. Massimo Moratti nie potrafił zachować spokoju. Zarzucał wszystkim wokoło prowadzenie krucjaty przeciwko jego klubowi oraz brak poszanowania dla pamięci zmarłego w 2006 roku, a według Stefano Palazziego mocno umoczonego w ustawianie sędziowskich obsad Giacinto Facchettiego. Na koniec właściciel Interu postanowił zabrać swoje zabawki z piaskownicy i obraził się na redaktora naczelnego największej sportowej gazety w kraju.
Inną taktykę obrał właściciel Juventusu. Andrea Agnelli starał się wstrzymać nerwy na wodzy i wolał czekać na rozwój wydarzeń. Okazało się jednak, że jest to pozbawione sensu, bo nie ma na co czekać. Napompowano do granic możliwości balonik z oczekiwaniami, a skończyło się tragikomicznie. Mimo że według wcześniejszych informacji Sąd Federalny posiadał moc sprawczą i mógł zagrać na nosie Massimo Morattiemu, to rzeczywistość okazała się brutalna i najważniejsze osoby w calcio z szefem federacji Giancarlo Abete na czele mają związane ręce i nic nie mogą w tej sprawie zrobić…
Z wiadomych powodów nikt nie palił się do wyjaśnienia całego zamieszania i wzięcia na siebie odpowiedzialności. Głos, jako jeden z nielicznych, zabrał szef stowarzyszenia trenerów Renzo Ulivieri: „Nie postanowiliśmy nie decydować, musimy przestrzegać prawa, a to zabrania nam podjęcia takich działań”. Ok, rozumiemy. Szkoda tylko, że nikt wcześniej nie pokwapił się, by dokładnie sprawdzić, czy aby na pewno Sąd Federalny może rzeczywiście podjąć jakąkolwiek decyzję. Byliśmy świadkami trwającej kilkanaście dni szopki i można być pewnym, że nie będzie to ostatni akord Calciopoli. „Juve podejmie dalsze kroki w tej sprawie” – zapewnia przebywający aktualnie w Stanach Zjednoczonych Andrea Agnelli. Właściciel Juve wpadł ponoć w furię gdy w czasie pobytu za oceanem usłyszał pierwsze sygnały o „impotencji” Sądu Federalnego. Determinacja prezydenta „Starej Damy” wydaje się być ogromna. Prawnicy klubu z Delle Alpi już szukają drogi by przeprowadzić kontrofensywę. Pytanie tylko, jak? FIGC ma związane ręce, a proces Calciopoli II, toczony w Neapolu dobiegł końca, bo sprawa uległa przedawnieniu. Według włoskich mediów możliwe jest jeszcze wniesienie apelacji do sądu III instancji. Jaki tok obierze sprawa? Nie wiadomo. Pewne jest, że Agnelli nie ustąpi, póki będzie widział światełko w tunelu. Biegowi wydarzeń z sardonicznym uśmiechem przygląda się Massimo Moratti. Prezydent Interu dostał co chciał i zapytany na antenie RaiSport: „czy status quo w tej sprawie to dobra informacja?” bez ogródek odpowiadział: „Oczywiście, że tak!”.
>>> PRE-ORDER FIFA 12 JUŁ» WYSTARTOWAŁ. ZAMÓW I ZGARNIJ EKSKLUZYWNE BONUSY! <<<
Prezydent Interu może czuć się zwycięzcą tej bitwy i z pewnością spokojnie spogląda w przyszłość. Dziennikarze sympatyzującego z Juventusem „Tuttusportu” próbują jeszcze nastraszyć naftowego barona i sugerują wykluczenia Interu z rozgrywek Ligi Mistrzów w sezonie 2011/2012. Przez nikogo o zdrowych zmysłach taki scenariusz nie jest jednak brany pod uwagę. I słusznie, bo po ostatnich wydarzeniach trudno uwierzyć by Inter miała spotkać jakakolwiek kara za wydarzenia z sezonu 2005/2006.
Najprawdopodobniej 18. lipca 2011 roku pozostanie plamą na honorze włoskiego futbolu. Nie wszyscy tracą jednak nadzieję na wyjście z twarzą z tej sytuacji. Andrea Della Valle, honorowy prezydent Fiorentiny proponuje coś w rodzaju futbolowego okrągłego stołu, do którego zaprasza właścicieli i prezesów wszystkich klubów Serie A. Pamiętamy jakie efekty dała podobna inicjatywa w naszym kraju i trudno spodziewać się, by we Włoszech miało być lepiej.
Największym przegranym ostatnich dni u boku Andrei Agnelliego jest Stefano Palazzi. Prokurator Generalny FIGC minione kilkanaście miesięcy spędził przesłuchując dziesiątki osób i gromadząc dowody, które według jego relacji obciążają Nerazzurich. To on wyrzucił z szafy kolejne trupy, odpalił bombę i rozpoczął na nowo krajową dyskusję na temat Calciopoli. Palazzi robił co mógł, ale choćby stanął na głowie, to nic więcej już nie może. 72 strony postępowania dowodowego może teraz wyrzucić do śmieci.
Kibice Juventusu powinni czuć się pokrzywdzeni. „Stara Dama” odegrała w Calciopoli bardzo ważną rolę, nikt temu nie zaprzeczy. Nie była jednak osamotniona w swoich działaniach, dlatego wyniki rozgrywek z sezonu 2005/2006, tak jak miało to miejsce w przypadku wcześniejszego sezonu, powinny zostać unieważnione.
PIOTR DUMANOWSKI
JEŚLI CHCESZ NAPISAĆ SWÓJ TEKST O LIDZE ZAGRANICZNEJ, WYŚLIJ MAILA. DLA NAJLEPSZYCH NAGRODY PIENIÄ˜Ł»NE!
[email protected]
[email protected]
[email protected]
[email protected]