Plizga: – Taki ze mnie reprezentant, jak z koziej dupy trąba

redakcja

Autor:redakcja

12 lipca 2011, 23:55 • 3 min czytania

Gdyby nie jego tragiczna skuteczność, Jagiellonia nie byłaby obiektem aż takiej szydery. Gdyby nie spieprzył choć jednej sytuacji, piłkarze Probierza dalej graliby w pucharach. Ale spieprzył. Zawalił na całej linii. – To, co pokazałem, to było kalectwo – szczerze przyznaje w rozmowie z Weszło Dawid Plizga.

Plizga: – Taki ze mnie reprezentant, jak z koziej dupy trąba
Reklama

Co powiedziałby pan Dawidowi Plizdze po rewanżu z Irtyszem, gdyby był pan kibicem Jagiellonii?
Na początek bym mu nawrzucał. Po jakimś czasie powiedziałbym, że będzie lepiej.

Że będzie lepiej?
No, gorzej chyba być nie może.

Reklama

W ilu procentach wina za odpadnięcie leży po pana stronie?
W stu. Biorę to na siebie. Mimo naszej nie najlepszej gry, mogłem odmienić efekt końcowy. Gdybyśmy przegrali 1:2, każdy by mówił, że graliśmy tragicznie, ale przynajmniej byśmy awansowali.

To dlaczego pan zawalił?
Może brakło umiejętności? Bo na pewno nie koncentracji.

Spodziewałem się, że usłyszę coś odwrotnego. W lidze jakoś czasem panu wpadało.
Są takie dni, kiedy bardzo by się chciało, a i tak nie wychodzi. Może po pierwszej i drugiej sytuacji chciałem za bardzo? Sam nie wiem.

Powiedział pan w jednym z wywiadów, że zagraliście bojaźliwie. Czyli jak? Zlekceważyliście Kazachów?
Nie, nie zlekceważyliśmy. Pierwszy mecz wygraliśmy tylko 1:0, grając w przewadze. Bojaźliwie, czyli – nie pokazywaliśmy się. Graliśmy asekurancko. Wybijaliśmy do przodu, a że nie jesteśmy wysokim zespołem, to wyglądało to bardzo źle.

Rozumiem, że kilku z was grało na alibi, tak?
Powiedziałbym, że bez jaj.

Przeprosił pan kolegów po wejściu do szatni?
Nie było sensu nic mówić. Siedziałem cicho ze spuszczoną głową. Wszyscy widzieli, co było.

I nikt nie miał pretensji?
Nie, bo koledzy też mieli swoje sytuacje. Oficjalnie nikt mi nic nie zarzucał, ale swoje mogli pomyśleć.

Bałby się pan kibiców Jagiellonii, gdyby spotkał ich pod stadionem zaraz po meczu?
Czego miałbym się bać? Tego, że zabrakło mi umiejętności? Nie każdy urodził się Messim. Nie każdy jest Ronaldo, co strzela 40 goli na sezon. Nie udało się i mogę tylko wierzyć, że odkupię winy w lidze.

Ale nie wierzę, że nie przejmuje się pan komentarzami i wyzwiskami, które wypisywano pod pana adresem. Choć większość piłkarzy przyznałaby, że ma to gdzieś.
Staliśmy się pośmiewiskiem całej Polski. Od razu po meczu wiedziałem, że będą po mnie jechać. Nie było sensu się samemu dołować, czytając te wszystkie komentarze. W ten sposób można się całkiem zniechęcić… Ale nie dziwię się komentującym. Przecież to, co zagrałem, to było kalectwo.

Zgadza się pan, że gdyby nie Smuda, w ogóle trudniej byłoby o transfer do Jagiellonii? Co by nie mówić, ma pan na koncie mecze w reprezentacji, a taka łatka pomaga.
Jagiellonia odezwała się do mnie wcześniej. Ale fakt, że jak ktoś ma „1A”, to już inaczej się na niego patrzy. Ja nie jestem reprezentantem, nie zagrałem w żadnym oficjalnym, eliminacyjnym meczu kadry. Tylko w dwóch towarzyskich. Czyli taki ze mnie reprezentant, jak z koziej dupy trąba.

Rozmawiał TOMASZ ĆWIĄKAŁA

Najnowsze

Reklama

Weszło

Reklama
Reklama