Koniec tasiemca – Fabregas wraca do domu?

redakcja

Autor:redakcja

12 lipca 2011, 01:11 • 3 min czytania

Ta zimna wojna ciągnie się od lat. Co roku odtwarzane są te same epizody. Te same plotki, spekulacje, wypowiedzi. I kiedy już wydaje się, że Fabregas przejdzie do Barcelony, w ostatniej chwili następuje zwrot akcji. Zostaje. Teraz powinno być inaczej. Powrót Cesca do domu jest nieunikniony. Pytanie tylko, czy to kwestia godzin, dni, czy tygodni. Bo raczej nie miesięcy. Piłkarzowi kończy się cierpliwość…

– Trzeba w końcu zamknąć tę historię, żebyśmy mogli skoncentrować się na sezonie. Mam nadzieję, że Cesc nie odejdzie – powiedział Arsene Wenger na wczorajszej konferencji prasowej w Malezji, gdzie Arsenal realizuje swoje tournée. Bez Hiszpana, który został w Londynie. Oficjalnie – z powodu kontuzji. Ale według The Sun, Fabregas wcześniej ogłosił kolegom w szatni, że nie chce już grać w Arsenalu. Informacje brukowca pośrednio potwierdził Bacary Sagna: – Tak, to prawda, że Cesc zamierza odejść do Barcy.

Koniec tasiemca – Fabregas wraca do domu?
Reklama

Wenger oczywiście się pod tym nie podpisuje. Idzie w zaparte. Ale ciężko uwierzyć, żeby koniec końców nie doszło do transferu. Jak pisze Marca, wszystkie drogi prowadzą dziś Fabregasa do Barcelony. Piłkarz podobno sprzedał już swoje mieszkanie w Londynie, nie pojawił się też w spocie reklamującym drużynę. Kapitan, kluczowy zawodnik, mały symbol klubu. W takim momencie Barcelona nie odpuści, nie zejdzie z ringu.

Reklama

Pamiętacie show po zdobyciu przez Hiszpanię mistrzostwa świata? Słów Jose Reiny – „Cesc – el futuro del Barca” – chyba nie musimy tłumaczyć. Ta sytuacja miała być podsumowaniem sagi transferowej. Jej epilogiem tuż przed podpisaniem kontraktu. Ale wtedy, przed rokiem, do tego nie doszło. Arsenal przeciągnął linę na swoją stronę. W tym roku może zabraknąć mu sił. – Rozumiem Cesca, bo przechodziłem przez to samo. Klub nie powinien zatrzymywać niezadowolonego zawodnika, który chce odejść. Trzeba to zrozumieć. Ja wymusiłem swoje odejście z Sevilli – wspomina Dani Alves. – Nie możesz powiedzieć „nie” zawodnikowi, który chce wrócić do domu – dodaje Thierry Henry.

– Pozwólmy po prostu rzece płynąć. My popłyniemy z prądem – obrazowo opisuje sytuację Sandro Rosell. Prezes Barcelony, która złożyła już ofertę na 29 milionów euro. O pięć za mało. Zdaniem Metro.co.uk, do transakcji może zostać włączony Eric Abidal lub Maxwell. Trudno przypuszczać, żeby sprawa rozbiła się o pięć baniek. Wtedy Fabregas chwyciłby się ostatniej deski ratunku. Poprosiłby Arsenal o oficjalną zgodę na transfer. Hiszpańscy dziennikarzy nazywają to akcją kamikaze.

Na Emirates Stadium wszyscy poza Wengerem zaczynają się jednak godzić z jego odejściem. Piłkarze też nie rozdzierają szat, nie domagają się pozostawienia swojego asa. – Dzięki temu inni dostaną szansę – chłodno stwierdził Johan Djourou. Bardziej stanowczy okazał się Denilson. – Fabregas jest kapitanem, ale nie liderem. Brakuje nam dowodzenia, potrzebujemy lidera, żeby iść do przodu – mówił w styczniu Brazylijczyk.

Nogami przebierają za to gracze Barcy. Kilku z nich przyjaźni się z Cesciem od czasów juniorskich. Codziennie podkreślają – chcemy, żeby przyszedł już teraz. – Cała jego rodzina kibicuje Barcelonie. Na górze ciężko pracują i oby udało im się ściągnąć go z powrotem – apeluje Gerard Pique, który podobnie jak Fabregas, wyjechał za młodu do Anglii.

Pozostaje pytanie – jak Cesc odnajdzie się w Barcelonie? Na jakiej pozycji powinien grać przy tak wymagającej konkurencji? Przy Xavim, Inieście, nawet pukającym do drużyny Thiago Alcantarze. – Fabregas potrafi bardziej zaskoczyć w drugiej linii niż Xavi czy Iniesta. Poza tym teraz może wydaje się, że Xavi będzie wieczny, ale prawda jest taka, że ma już 31 lat i w ostatnim sezonie musiał o siebie bardziej dbać z powodu problemów ze zdrowiem – pisze na swoim blogu Manuel Malagón, dziennikarz „Marki”.

Od czasu kiedy Fabregas wyemigrował do Anglii, minęło osiem lat. – Wielu piłkarzy, z którymi byłem w Barcelonie, nie zrobiło kariery. Gdybym został, pewnie grałbym w trzeciej drużynie – wspominał w rozmowie z Don Balón. On sprostał oczekiwaniom, zaliczył gigantyczny postęp. Stał się czołowym piłkarzem Premiership i jednym z najlepszych pomocników na świecie. Ale… wciąż ma powody do narzekań: – W 2007 roku zacząłem powtarzać hasła w stylu „nie wygraliśmy, ale graliśmy dobrze”. Potem zdałem sobie sprawę, że nie o to chodzi.

TOMASZ ĆWIĄKAفA

Najnowsze

Ekstraklasa

Fenerbahce zaakceptowało dwie oferty z Polski. Znaleźli już następcę

Braian Wilma
7
Fenerbahce zaakceptowało dwie oferty z Polski. Znaleźli już następcę
Reklama

Weszło

Reklama
Reklama