Serce zostało wyrwane. 10 baniek za sezon.

redakcja

Autor:redakcja

05 lipca 2011, 01:21 • 3 min czytania

– Fluminense świetnie mu płaciło, był gwiazdą i… poszedł do Chin. DO CHIN! Przykre, że tak wielki piłkarz ma tak małą mentalność.

Serce zostało wyrwane. 10 baniek za sezon.
Reklama

– W porządku, ale tylu zer na kontrakcie nigdy wcześniej nie widziałâ€¦

To urywek z wczorajszego „Troca de Passes”. Takiego, powiedzmy, brazylijskiego „Cafe Futbol”. O kim mowa? O Dario Conce. Pamiętacie? Argentyńczyk, o którym kiedyś pisaliśmy, że może zagrać w Canarinhos. Nie, nikt go nie powołał. Dostał za to ofertę życia. Skorzystał. Został trzecim najlepiej zarabiającym piłkarzem świata.

Pensja? 10 milionów euro z hakiem za sezon. Według większości źródeł wyprzedza go tylko Ronaldo i Messi. Według innych, ciut więcej dostają jeszcze Rooney i Yaya Toure. Nieistotne. Kwota jest potężna. Ale Conca jeszcze do niedawna nie chciał chwalić dnia przed zachodem słońca. – Futbol uczy. Widziałem negocjacje zakończone w 99% i w ostatniej chwili coś się zmieniało – powiedział brazylijskim dziennikarzom.

Reklama

W tej sytuacji nic już się nie zmieni. Przelewy na jego konto zlecał będzie 52-letni Xu Jiayin. Siódmy najbogatszy Chińczyk, który rozpoczyna właśnie tworzenie… azjatyckiej Chelsea. Jego firma, Evergrande Real Estate Group, kilkanaście miesięcy temu kupiła Guangzhou FC. Klub o złej marce, ukarany spadkiem do drugiej ligi za korupcję. – Evergrande Group jest odpowiedzialne za powrót Guangzhou na szczyt – napisali ludzie Xu w specjalnym oświadczeniu.

Zaczęły się wzmocnienia… Na pierwszy ogień – czołowy chiński zawodnik, Gao Lin. Następnie – uznany koreański trener, Lee Jang-Soo. I na dokładkę kolejnych dwóch Chińczyków – Sun Xiang i Zheng Zhi. Nazwiska pewnie niewiele wam mówią, ale Xiang to były piłkarz PSV, a Zhi – Celtiku. Potem kolej przyszła na obcokrajowców. A kto przyciągnie więcej kibiców, jeśli nie Brazylijczycy?

Za Muriquiego z Atletico Mineiro wyłożyli 3,5 miliona dolarów. Za Paulao, Renato Caję i Cleo (interesował się nim Lech) – podobne kwoty. Przynajmniej po dwie bańki. Mało? Cierpliwości. To dopiero początek. – Pensja jest wysoka i dostaję ją nawet przed dniem wypłaty. Mam apartament w świetnym miejscu i prywatnego tłumacza – powiedział Caja.

Wisienką na torcie okazał się Conca.

Jego odejście to szok. We Fluminense, w którym spędził trzy lata, był niemal legendą, a przynajmniej materiałem na legendę. – W klubie lubili go wszyscy. Powiem więcej: to postać kochana przez całe Rio. Przed miesiącem dostał honorowe obywatelstwo miasta – pisze na swoim blogu sympatyzujący z „Flu”, Pedro Ernesto. – Opisać wartość Conki w klubie to tak, jak mówić o znaczeniu serca w ciele człowieka. Wyrwij Dario, a serce Fluminense przestanie bić.

Na konferencji pożegnalnej 28-letni Argentyńczyk się rozpłakał. – Chciałbym spędzić w Chinach dwa i pół roku. Potem – wrócić do Fluminense. Ale nie odchodzę tylko dlatego, że dostałem dobrą ofertę. Wierzę, że mogę pomóc – mówił.

Gadanina… Wstyd przyznać, że przyjęło się propozycję nie do odrzucenia? Wiadomo, można się czepiać, że nie ma ambicji. Ł»e odchodzi w takim wieku. Ł»e skończyła mu się cierpliwość, że mógł dalej czekać na powołanie do którejś reprezentacji. Ale pamiętajmy, prawda jest taka, że facet pokopie dwa lata z Chińczykami i ustawi się na kilka pokoleń.

Czy zniknie z pola widzenia? Przypuszczamy, że tak. Chiny to jednak Chiny. Olisadebe pojechał i przez kilka lat wszyscy mieli go gdzieś. Innego zdania jest czołowy brazylijski dziennikarz, Ledio Carmona. – Myli się ten, kto myśli, że Conca będzie w Chinach ukryty. Przejście zawodnika, który nigdy nie zagrał w reprezentacji Argentyny do klubu, w którym płaci się tak absurdalne pieniądze, przyciągnie uwagę Europy. „Baixinho” od dziś znajduje się w innej kategorii – stwierdził.

TOMASZ ĆWIĄKAفA

Najnowsze

Reklama

Weszło

Reklama
Reklama