Piotr Świerczewski oświadczył, że za moment zostanie selekcjonerem reprezentacji Polski. Trenerem jest bowiem świetnym, będzie jeszcze lepszym. – Jeśli weźmiemy pod uwagę moje doświadczenia z życia w drużynie, to przerastam o klasę większość trenerów, którzy mnie prowadzili. A w kwestii doświadczeń typowo futbolowych to jakieś dwie klasy. Ja nie będę dobrym trenerem, ja będę bardzo dobrym trenerem – powiedział „Świr”. W zasadzie nie będziemy się kłócić, tylko Piotrku, wiesz, jest taka sprawa… Zamiast dalej pracować ze Zniczem, wybrałeś pływanie łódką. To trochę niepoważne.
A było tak.
– Piotrek, co dalej? Będziesz z nami pracował w przyszłym sezonie?
– No, wiesz, na razie to ja jadę na lipiec i sierpień popływać łódką, ale od września mogę wrócić!
Ha! Świetne! Bezstresowe. To nam się w zasadzie podoba, ale pewnie tylko nam, bo jesteśmy nieodpowiedzialni. W normalnym świecie trener jednak nie pływa łódką, zamiast prowadzić zespół. W normalnym świecie szkoleniowcy jednak układają sobie plany urlopowe w ten sposób, żeby nie ominął ich żaden trening.
A Piotrek, jak to Piotrek: – Teraz to będę pływał łódką, ale potem mogę wrócić!
Jeśli więc byliście ciekawi, dlaczego Świerczewskiego zastąpił Mariusz Pawlak, to odpowiadamy: ponieważ Pawlak jest za biedny na kupno łódki, mógłby co najwyżej sobie ponton zafundować albo jakiś spływ kajakowy. A co to za radość, dwa miesiące w kajaku?
Świerczewskiemu jednak kibicujemy, bo to fajny gość, ma luz, a luzu potrzeba w tej smutnej lidze. Piłkarze Znicza go chwalili, treningi miał ciekawe, podejście do zespołu fajne, bez przesadnego zadęcia. Najlepiej oddać głos jemu samemu. Znowu wywiad z „Polski The Times”: – Tyle lat grałem w piłkę w poważnych klubach, więc chyba taki nieprofesjonalny nie byłem. Owszem, jako trener będę surowy i wymagający, ale profesjonalizm interpretuję trochę inaczej niż wielu polskich trenerów. Profesjonalizm to nie jest kara za dwie minuty spóźnienia na zbiórkę. To nie jest 10 tysięcy kary za dwa kilogramy nadwagi po wakacjach. I tego typu pierdoły. Fakt, że zawodnik dobrze zje podczas przerwy, zabawi się, wyluzuje, to nie jest grzech. W Anglii wszyscy wracają z nadwagą. A zgubienie paru kilogramów podczas treningów to pestka.
I to prawda. Taki właśnie był w Pruszkowie.
Na koniec wywiadu dodał: – Chciałbym zastąpić Franka Smudę. Mam tylko wątpliwości, czy uda mi się to osiągnąć już przed Euro 2012.
Wątpliwości to dobre słowo:) Czy się uda po Euro 2012 – też mamy wątpliwości. No, chyba że będzie deszczowe lato. Ale mimo wszystko ściskamy kciuki.
PS Piotrek, ten urlop w Turcji w trakcie rundy też chyba nie był najlepszym pomysłem. Ale cóż – pierwsze doświadczenie trenerskie. Nie planować wakacji wiosną. Człowiek się uczy całe życie.