Bosacki: – Trenera bronią wyniki. Bakero ich nie ma…

redakcja

Autor:redakcja

25 czerwca 2011, 03:24 • 4 min czytania

O ile są piłkarze, których można oddać bez żalu, tak są i tacy, których warto pożegnać godnie. Gdyby zapytać dziś poznaniaka: „kto jest dla ciebie ikoną Lecha?”, odpowiedzi byłyby dwie. Reiss, Bosacki, Bosacki, Reiss… I tak na przemian. Z Bosackim, niestety, „Kolejorz” rozstał się w sposób wyjątkowo nędzny. Po rozmowie z nim mamy jedno, dodatkowe wrażenie. Gdyby miał trochę mniej klasy i ogłady, chyba sam chętnie by to przyznał… Tak, jak przyznałby, że „Jose Mari Bakero” i „dobry trener” to dwie wykluczające się sprawy.

Styl w jakim Lech rozstał się z panem był żenujący. Zgodzimy się w tej kwestii?
Czy żenujący? Na pewno mógł być bardziej elegancki i wiele bardziej komfortowy. I dla mnie, i dla klubu. Nie wnikam, dlaczego tak wyszło, ale można było to załatwić inaczej. Najbardziej żal, że w oficjalnym meczu nie dano mi szansy pożegnania się z kibicami. Okazji do podziękowania za to, że przez wszystkie lata moich występów w Poznaniu dopingowali Lecha, a tym samym wspierali mnie.

Bosacki: – Trenera bronią wyniki. Bakero ich nie ma…
Reklama

Powstał pomysł, by pożegnanie jednak zorganizować… Trochę po fakcie.
Temat się pojawił, ale najpierw należałoby ustalić, jak to pożegnanie mogłoby wyglądać. Na dzień dzisiejszy trudno mi je sobie wyobrazić. Chciałbym, aby wzięli w nim udział zawodnicy z obecnego Lecha. Wszyscy, którzy w nim dzisiaj występują i z którymi grałem. Ale jeśli ma się to odbyć w czasie przerwy na reprezentację, będzie to trochę naciągane. Wiadomo, że przynajmniej z ośmiu zawodników wyjedzie wtedy na kadrę.

Pożegnaniu z Lechem towarzyszył żal czy raczej złość?
Nie, wielkiej złości nie było, bo przecież zdawałem sobie sprawę, że koniec musi kiedyś nadejść.

Reklama

Ale chyba nie po tym, jak dyrektor Pogorzelczyk ogłosił przed kamerą, że Bosacki zostaje na kolejny sezon. A nagle… bum.
Zgadza się. Ktoś powiedział „A”, po czym nie powiedział „B”. Jest to może trochę przykre, ale co mogę zrobić. Tak się właśnie stało…

Czy nie przedwcześnie zadeklarował pan, że może nie zagrać nigdy w innym polskim klubie?
Nie powiedziałem, że nie zagram nigdzie poza Lechem, tylko że za bardzo sobie tego nie wyobrażam. Wiadomo, występowałem już kilka sezonów w Amice, ale dziś w zasadzie podtrzymuję te słowa.

Może warto dać już spokój piłce i zająć się czymś innym?
Póki co, pewien jestem tylko tego, że nie zamierzam na stare lata rozmieniać się na drobne. Założyłem sobie, że nie zejdę poniżej pewnego poziomu i tego się trzymam. Nie chodzi tu nawet o sprawy finansowe. Raczej kwestie osobistych, sportowych ambicji.

Warta Poznań leży więc poniżej tej granicy.
Potwierdzam, że pojawiło się zapytanie z Warty. A przynajmniej od kogoś, kto z tym klubem współpracuje. Ale nie było to nic konkretnego. Dla mnie temat nie istnieje i ani przez chwilę go nie podejmowałem.

Która opcja jest dziś więc bardziej prawdopodobna? Koniec kariery, zagraniczny wyjazd…?
Na taką deklarację jest zdecydowanie za wcześniej. Nawet nie otworzyło się jeszcze okno transferowe, więc spokojnie…

Podobno zapytania pojawiają się z przeróżnych zakątków świata.
To prawda. Mam kontakt z różnymi ludźmi, którzy składają jakieś tam mniej lub bardziej konkretne propozycje. Ale na razie poświęcam czas rodzinie i na ten moment nie potrafię powiedzieć nic więcej.

Wróćmy jeszcze do Lecha. Arboleda, pomijając pewną różnicę wieku, jest dziś lepszym obrońcą od Bosackiego?
Czy lepszym? Ma inny charakter, inny sposób i styl gry, dlatego ciężko o takie porównanie. Jednak, choć nie będę miał już okazji tego pokazywać, na pewno nie czuję się od niego gorszy.

Bakero uważał inaczej i sezon kończył pan na ławce.
To też dawało mi do myślenia, co może się wydarzyć i kto za tymi decyzjami może stać.

Słowo-klucz: Bakero?
Właśnie w ten sposób zostało mi to przekazane. Nie jest to żaden „prztyczek” w jego kierunku. Szkoda, że trener, który przez jakiś czas przychodził do mnie ze wszystkim, co możliwe, nagle przychodzić przestał. Gdy chciał przekazać jakąś informację, przysyłał tłumacza. Oczywiście, wiele rzeczy da w ten sposób załatwić, ale jeśli informuje o jakichś ważnych kwestiach, mógłby przynajmniej być przy rozmowie. Ł»ałuję, że nie powiedział mi prosto w oczy: „słuchaj, nie chcę cię już w zespole”.

To potwierdza tylko, że w Lechu kontakty na linii szatnia – trener nie wyglądają najlepiej.
Na dzień dzisiejszy już mnie to nie dotyczy i nie będę tego komentował.

Kiedy zaczęło zgrzytać? Podobno podczas wyjazdu do Kołobrzegu nie zamieniliście ani słowa.
Mogę powiedzieć tyle, że miały miejsce dwie takie sprawy, w których stanąłem w obronie zawodników. Nie chodziło tylko o moją osobę, a raczej o to, co wspólnie ustaliliśmy w szatni. Trener Bakero miał jednak na te tematy trochę inne zdanie. Nie będę się zastanawiał, czy to zaważyło, czy nie.

W takim razie podsumujmy. Bakero to słaby trener?
(Po chwili zastanowienia) Powiem w ten sposób… Piłkarzem był klasy światowej. Jednak trenera muszą bronić wyniki, a on, na dzień dzisiejszy, za bardzo ich nie ma…

ROZMAWIAف PAWEف MUZYKA

Najnowsze

Reklama

Weszło

Reklama
Reklama