We Wrocławiu, już drugi raz w tym roku, obchodzono wielki czwartek. Wielki, bo od niego zależało wiele w kwestii przyszłości piłkarskiego Śląska. Na ten właśnie dzień umówili się panowie Lenczyk i Birka. Po rozmowie przewodniczącego rady nadzorczej z trenerem, miało okazać się czy ten drugi będzie piastował dotychczasowe stanowisko, a tego bardzo chcieli głównie kibice. Sam zainteresowany też, ale na określonych warunkach. I o nich właśnie miała traktować wspomniana dyskusja, do której ostatecznie załapał się również prezydent miasta Rafał Dutkiewicz i sekretarz rady miasta, Włodzimierz Patalas.
Mniej więcej trzech godzin potrzebowali panowie, aby wypracować konsensus. W jego wyniku, najbardziej doświadczony szkoleniowiec w ekstraklasie będzie dalej prowadził wrocławskich piłkarzy. – Potwierdzam, że tak ustaliliśmy. Nie wiem konkretnie na jak długo będzie podpisany kontrakt, bo to już doszlifują prawnicy. Z mojej strony wygląda to tak, że podaliśmy sobie z trenerem ręce, doszliśmy do porozumienia i wiem, że Orest Lenczyk będzie dalej trenował zespół Śląska – zapewnił nas Birka.
Nam udało się dowiedzieć, że Lenczyk wynegocjował dwuletnią umowę i zagwarantował sobie zarobki w wysokości 100 tysięcy złotych miesięcznie.
Pozostanie trenera, to najprawdopodobniej odejścia kilku zawodników. Najbardziej dotkliwa dla Śląska będzie wizja pożegnania Mariana Kelemena, któremu nie odpowiadała współpraca z Lenczykiem i czekał na decyzję odnośnie jego przyszłości, żeby móc podjąć tę dotyczącą własnej. Jeśli słowacki golkiper znajdzie zadowalającego pracodawcę, opuści Wrocław i raczej wolałby zamienić go na jakieś miasto za granicą Polski. Oschłe relacje ze szkoleniowcem miał też Cristian Diaz, ale chyba nie aż tak, żeby nie móc się z nim dogadać. Tego nie potrafili jednak niektórzy ze sztabu wicemistrzów, więc i ten może się nieco skruszyć. Odejść można się spodziewać i w mniej medialnych częściach kadry drużyny. Jeszcze w zeszłym sezonie pan Orest przedstawił listę zawodników, którzy mówiąc delikatnie nie będą mu potrzebni. Zimą jednak okazało się, że transfery nie do końca będą od niego zależeć i temat upadł. Teraz lista już wychodziła z zamrażarki, ale…
– Nic się w kwestii transferów nie zmienia. Wszystko zostaje po staremu. Jesteśmy normalnym przedsiębiorstwem i każdy piłkarz będzie kupiony dopiero, gdy zadecyduje tak rada nadzorcza. Musimy zaakceptować dany transfer, jego warunki finansowe, to przecież normalne – wyjaśnia przewodniczący owej rady. Problem leżał jednak nie w relacjach trenera z właścicielami, a raczej na niższym szczeblu, gdzie kością niezgody były zbyt rozbudowane kompetencje dyrektora sportowego, Krzysztofa Paluszka. – Jeśli o to chodzi, to z mojego punktu widzenia jest tak, że my odpowiadamy za sferę finansową, a za sportową odpowiada właśnie trener Lenczyk. To on proponuje, opiniuje, przedstawia nam potencjalnego zawodnika od strony sportowej, a my weryfikujemy to, od tej drugiej strony. Wykluczam natomiast taką możliwość, żeby kupiono piłkarza, mimo negatywnej opinii szkoleniowca. Jeszcze raz powtarzam, że to on proponuje radzie nadzorczej piłkarzy, on odpowiada za część sportową – zapewnia w rozmowie z Weszło! „prawa ręka” Zygmunta Solorza.
– Nie będzie żadnych rewolucji w sztabie szkoleniowym, nikt nowy nie będzie zatrudniany. Trójka: Lenczyk – Wleciałowski – Barylski, dobrze ze sobą współpracuje. Jak samochód dobrze jedzie i się nie psuje, to nie trzeba go remontować – stwierdził Birka.