Dlaczego milczący protest nie ma najmniejszego sensu?

redakcja

Autor:redakcja

26 maja 2011, 15:00 • 5 min czytania

Temat jest niezwykle gorący, co widać chociażby po dyskusji, jaka rozpoczęła się pod zamieszczonym przez nas listem od kibica Arki Gdynia. To chyba dobry moment, abyśmy i my dokładniej napisali, co tak naprawdę uważamy na temat ogólnopolskiego protestu kibiców. Otóż, mimo że doskonale rozumiemy, o co w całym proteście chodzi, uważamy, że jest on głupi. Idiotyczny. Kto wie – może to najbardziej idiotyczny protest, o jakim słyszeliśmy. Im dłużej o nim myślimy, tym bardziej nam się wydaje, że cała inicjatywa wyszła od kogoś, kto nie poświęcił nawet pięciu minut na przeanalizowanie sytuacji.
Każdy protest powinien być dokładnie zaplanowany. Należy przeanalizować – co chcemy osiągnąć i jakie środki będą do tego potrzebne. Jeśli strajkują pracownicy linii lotniczych, to robią odpowiednie kalkulacje – nie przyjdziemy do pracy, firma stracili przykładowo 15 milionów euro dziennie, czyli 150 milionów w czasie dziesięciu dni. A my chcemy jedynie wzrost budżetu wynagrodzeń o 70 milionów w skali rocznej. Nam opłaca się strajkować, a pracodawcy opłaca się z nami porozumieć.

Dlaczego milczący protest nie ma najmniejszego sensu?
Reklama

Jeśli strajkują pracownicy metra w Rzymie, to wówczas odczuwają to wszyscy: ci, którzy nie mogą poruszać się po mieście metrem, ci którzy i tak jeździli autobusami, ale teraz stoją w korku, ci, którzy muszą wyjść do pracy godzinę wcześniej. Wytwarza się naturalna presja – dogadajcie się, bo tego nie zniesiemy.

Albo tacy rolnicy – jeśli przechodzili przez dwie godziny po pasach i blokowali ruchliwą drogę, wywoływali wściekłość kierowców, a co za tym idzie: zainteresowanie mediów i polityków.

Reklama

A kibice mówią – nie będziemy śpiewać. Kogo to obchodzi? Nikogo. Czy dziś po sejmowych korytarzach chodzą dziennikarze i pytają przedstawicieli partii rządzącej: – A wie pan, że w Gdyni kibice byli cicho? Nie, ponieważ nie ma to NAJMNIEJSZEGO znaczenia. Tylko ktoś całkowicie oderwany od rzeczywistości może sądzić, że milczące trybuny na meczach ekstraklasy mogą wywołać poruszenie. Jeśli spojrzymy na tzw. „normalnych ludzi”, to mało kto wie, że w ogóle jest taki klub jak Arka Gdynia, w zasadzie nikt nie wie, że ta Arka grała wczoraj mecz, a już zainteresowanych tym, jaka była atmosfera na trybunach spotkać nie sposób. Oczywiście trzeba stosować odpowiednią skalę. Ty, drogi czytelniku, wiesz, co to Arka i wiesz, że tam były wuwuzele, ale jak pójdziesz do sklepu spożywczego w Raciążu, to z ekspedientką na ten temat nie podyskutujesz.

Każdy strajk z założenia musi wywierać na kimś presję, każdy strajk ma w sobie elementy szantażu. Kibice uznali – nie będziemy śpiewać przez 75 minut. Tylko czy Platformę Obywatelską interesuje, czy ktoś śpiewa, czy nie? Czy PO interesuje, jak się bawią ludzie na imprezach karaoke? Czy PO codziennie analizuje stopień zadowolenia bywalców dyskotek? Nie. PO ma to w dupie. PO ma też w dupie to, czy kibice będą śpiewać, czy nie. A z dwojga złego – nawet lepiej, żeby nie śpiewali, to przynajmniej nie przeklinają. Czyli się przestraszyli. Wojna wygrana. Miało być kulturalnie i proszę – wystarczyło tupnąć nóżką, jest!

Normalnie protest powinien chociaż wywołać niepokój: – Panie premierze, musimy się jakoś z nimi porozumieć.

Ale jaki niepokój może wywołać to, czy ktoś śpiewa o Robercie Kubicy zamiast o Michale Kucharczyku. Przecież Donald Tusk nie po to wypowiadał bezwzględną wojnę „kibolom”, żeby się teraz poddać tylko dlatego, że jest trochę ciszej i trochę spokojniej.


Ktoś napisał w komentarzach, że taki długotrwały strajk zachwieje całym systemem: Canal+ się wkurzy, sponsorzy się wkurzą, liga się posypie. Radzimy otrzeźwieć. Dla sponsorów liczy się tzw. dotarcie, czyli liczba osób, która będzie mogła odebrać sygnał z transmisją meczu. To czy w tle będzie trąbka, czy „sędzia chuj”, nie ma najmniejszego znaczenia. W RPA były same trąbki, a sponsorzy jakoś w popłochu nie uciekali. Canal+ co tydzień pokazuje spotkania Barcelony czy Realu, gdzie też dopingu nie ma i jakoś liga hiszpańska się nie rozpadła, a można nawet zaryzykować stwierdzenie, że ma się świetnie.

Chociaż to zabrzmi brutalnie dla kibiców, którzy zdzierają gardła od lat – gówno ma za znaczenie, czy śpiewają, czy nie. Dla działaczy – to rybka. Dla telewizji – rybka. Dla rządu – lepiej, jak nie śpiewają. Czy kogoś normalnego zaboli, że na Legii była atmosfera pikniku?

– Panie pośle, słyszał pan?
– Co?
– Na Legii było jak na pikniku.
– Ojej, to straszne!!!

Nie, tak to nie wygląda. „Fakt” nie będzie pisał o tym, że ktoś nie śpiewa, tak jak wcześniej nie pisał, że ktoś śpiewa. „Wiadomości” nie będą wysyłały reporterów na stadiony, by dowiedzieli się, co dalej ze śpiewaniem. Polska na te informacje NIE CZEKA.

Dla wielu osób kibicowanie to sens życia, ale muszą zrozumieć, że gdzieś tam obok nich funkcjonuje inny, znacznie bardziej rozległy świat, któremu jest po prostu wszystko jedno, czy ktoś drze japę, czy nie. Dlatego protest polegający na milczeniu nie ma szans odnieść jakiegokolwiek skutku.

Byliście pewnie wielokrotnie na imprezie, na której gdzieś w kącie siedział jakiś naburmuszony typ. Wszyscy się pytali – a z nim co? Nic, obraził się. Pocieszano go raz, pocieszano drugi raz, ale on ciągle nie w sosie. OK, siedź sobie tam dalej, będziemy bawić się bez ciebie. Z czasem taki człowieczek zaczynał czuć się nieswojo – chciał znaleźć się w centrum uwagi, a tu okazało się, że ludzie go wcale nie potrzebują do baletów.

Kibice więc mogą protestować, nawet powinni, sytuacja ich do tego zmusza, ale należy najpierw się zastanowić, jaka forma strajku faktycznie ma szansę kogokolwiek zainteresować. Ta obecna przynieść może tylko skutek odwrotny od zamierzonego – politycy ogłoszą, że spacyfikowali wrednych kiboli, na stadionach znowu jest bezpiecznie, a słupki poparcia skoczą o dobrych kilka procent.

Krótko – strajk, który interesuje tylko strajkujących skazany jest na niepowodzenie.

PS
Informacja dla tych, którzy wpisują w komentarzach: – Jak to nikt nie mówi o proteście? W Canal+ mówią! Otóż wiosną średnio ogląda Ligę+ 38 tysiące osób – mowa więc o bardzo wąskiej grupie. Dla porównania Agrobiznes ogląda przeciętnie około 850 tysięcy osób. Pisząc, że nie mówi o proteście nikt w telewizji, mamy na myśli programy popularne, opiniotwórcze i przeznaczone nie tylko dla kibiców.

Najnowsze

Piłka nożna

Największe zeskoczenia 2025 roku. Czy ktoś przebił Wisłę Płock?

AbsurDB
2
Największe zeskoczenia 2025 roku. Czy ktoś przebił Wisłę Płock?
Reklama

Weszło

Reklama
Reklama