Manuel Arboleda udziela rzewnych wywiadów – dziwi się, że nazywany jest płaczkiem, że sympatia do niego gdzieś uleciała i że tyle zamieszania wywołała rzekoma próba wsadzenia Smolarkowi palca w dupę. Mówi, że przecież prowokacje to część futbolu i jak Smolarkowi nie podoba się, że ktoś go maca po pośladkach, to niech zmieni zawód.
Kto chce, to sobie całość przeczyta na stronie Orange Sport, ale prosimy najpierw zaopatrzyć się w zapas chusteczek. Ten biedny Manu jest taki pokrzywdzony… Na szczęście się nie załamuje. Wprawdzie kibice na niego gwiżdżą, ale mówi, że na Cristiano Ronaldo też gwiżdżą i po prostu tacy piłkarze tak mają. On i Cristiano – zawodnik Realu nawet pewnie nie wie, jak wiele go łączy z Arboledą.
Nas jednak zdziwił ten fragment: – To prawda, że bardzo chcę grać w reprezentacji Polski, bo wiele Polsce zawdzięczam. Po zdobyciu Mistrzostwa Kolumbii, Mistrzostwa Peru, Pucharu Ameryki Południowej (odpowiednik zwycięstwa w Lidze Europejskiej) i Superpucharu Ameryki Południowej – nie myślałem, że będę tak szczęśliwy sportowo w Polsce.
Manu… Ty nigdy nie zdobyłeś Pucharu Ameryki Południowej, nie zdobyłeś też mistrzostwa Peru. Po co kłamiesz? Owszem, peruwiański klub Cienciano zdobył Puchar Ameryki Południowej, ale to było w 2003 roku. Ty wtedy grałeś jeszcze w Kolumbii, do Cienciano trafiłeś sezon później. Rzeczywiście wystąpiłeś w meczu o Superpuchar, ale na tym koniec. Dodatkowo Cienciano nigdy w swojej historii nie zdobyło mistrzostwa kraju, więc siłą rzeczy ty nie mogłeś w barwach Cienciano tego mistrzostwa wywalczyć.
Masz fajną karierę, zdobyłeś kilka trofeów. Nie musisz wymyślać sobie kolejnych, bo to tracisz wiarygodność. Jak ci mamy teraz wierzyć, czy wsadzałeś komuś palec w odbyt czy nie, skoro dajesz się złapać na takich kłamstewkach?