Aż nasuwa się pytanie – o czym pisać, gdy nie ma o czym? O roztopach? O tym, że Smuda mówi, iż nie musiał powołać Kanieckiego, bo przecież nie będzie go obserwował w czasie obiadu? O kontuzjogenności Dawida Nowaka? O Wojciechowskim? O Pance, który przedłużył kontrakt z Widzewem? Czy może strzelić kolejne podsumowanie roku/rundy/dekady, czyli powielać to, co już było? Do cholery – NIC SIĘ NIE DZIEJE. Szukanie jakiegoś punktu zaczepienia, pretekstu do napisania chociażby najmniejszej głupotki jest sześć razy bardziej wycieńczające niż – ujmijmy to dumnie – sam akt twórczy.
Piłkarzu ligowy, zrób coś! Urżnij się w trupa jak Guti i stuknij autobus. Obraź prezesa albo trenera. Daj się przyłapać w agencji towarzyskiej, najlepiej – żeby było ciekawiej – z chłopakiem. Kup kilka butelek plastikowego wina i szczypnij stewardessę w pośladek. Porzuć żonę dla teściowej, a teściową dla teścia. Niech ktoś rozrusza ten cholerny sezon ogórkowy, zanim pierwszy zdesperowany dziennikarz napisze: “Błaszczykowski znowu w orbicie zainteresowań Liverpoolu”.
A tak w ogóle, to Guti po jednej lampce wina (jak sam twierdzi) osiąga zdumiewający wynik 2,71 promila i zachowuje się tak…