Reklama

Gorący kartofel i PZPN w tle

redakcja

Autor:redakcja

24 listopada 2010, 15:40 • 2 min czytania 0 komentarzy

Sprawa Mateusza Kamińskiego jest jedną z bardziej absurdalnych w 2010 roku. Teraz Polonia Bytom odwołała się od wrześniowej decyzji Wydziału Gier PZPN w sprawie przynależności klubowej tego chłopaka. Twierdzi mianowicie, że Kamiński jest piłkarzem Górnika, a Górnik twierdzi, że Polonii. Przerzucają sobie 22-letniego piłkarza jak gorący kartofel, co sugeruje, że ów piłkarz do niczego się nie nadaje. Ale to akurat najmniej ważne.
Z tego co pamiętamy, a chyba pamiętamy dobrze, to było tak:

Gorący kartofel i PZPN w tle

1. Górnik wypożyczył Kamińskiego z Polonii i zawarł w umowie punkt, że wykupi go definitywnie w razie awansu do ekstraklasy.
2. Górnik awansował do ekstraklasy, ale po drodze okazało się, że Kamiński za dobry to nie jest.
3. Górnik przedstawił Kamińskiemu propozycję kontraktu, która była nie do przyjęcia (nie ma znaczenia, czy było to 1000 złotych miesięcznie, czy 1800, czy 2200). Umowa celowo była tak niekorzystna dla piłkarza, żeby nawet przez myśl mu nie przeszło złożenie podpisu.
4. Górnik oświadczył, że bardzo chciał Kamińskiego wykupić, ale nie zdołał się z nim porozumieć w kwestii warunków kontraktu indywidualnego i w związku z tym Kamiński wraca do Bytomia, transferu definitywnego nie będzie.

Kto kombinuje, a po czyjej stronie jest przyzwoitość – wiadomo. Górnik kombinuje, rację ma Polonia Bytom. Niestety, tę rację dość trudno udowodnić argumentami prawnymi. Stąd w sporze prawnym jak na razie prowadzą kombinatorzy.

I teraz najważniejsze – ta sprawa powinna PZPN-owi zająć DWA DNI. Tymczasem trwa już pół roku i końca nie widać. Efekt taki, że Mateusz Kamiński jesienią 2010 roku nie grał ani w Polonii Bytom, ani w Górniku Zabrze. Kto niszczy tego piłkarza? Przede wszystkimi leniwi działacze związku.

Do roboty.

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...