Reklama

Cały kraj defrauduje pieniądze na potęgę

redakcja

Autor:redakcja

21 października 2010, 18:17 • 4 min czytania 0 komentarzy

Kibice Legii wymyślili – w ramach żartu, jak rozumiemy – akcję protestacyjną przeciwko budowanie nowego stadionu dla Polonii. Argumentują, że z publicznych pieniędzy postawiono w Warszawie już dwa obiekty i trzeci nie jest potrzebny. Z jednej strony trudno odebrać im rację, z drugiej – trudno nie dopatrzyć się wyjątkowej złośliwości. Akcja ta pozwala jednak zwrócić uwagę na dość zasadny problem, obok którego wszyscy przechodzą obojętnie – z niezrozumiałych przyczyn Polska, nie mająca ani dobrych dróg, ani kolei, ani nawet czystych kibli na dworcach, zaczęła taśmowo budować stadiony.
Teraz nowy stadion każdemu się należy. Należy się Ruchowi, bo jest Ruchem i grał tak Cieślik. Należy się Górnikowi, bo jest Górnikiem i wychował Lubańskiego. Należy się Arce, bo skoro należał się Lechii, to Arce oczywiście również. Stadion dostała Cracovia, bo przecież nie mogła nie dostać, skoro dostała też Wisła. Jak kraj długi i szeroki, tak wszędzie wyrastają stadiony budowane za pieniądze podatników. Gliwice, Białystok, Bielsko-Biała, Poznań, Wrocław, Warszawa razy dwa.

Cały kraj defrauduje pieniądze na potęgę

Ilu z was chciałoby, by państwo wybodowało wam siedzibę firmy? Zwróćcie się do odpowiedniego urzędu, że chcielibyście otworzyć miłą restaurację, z której oczywiście zadowoleni będą okoliczni mieszkańcy, bo aktualnie nie ma podobnego miejsca w okolicy. Potrzebujecie tylko, by miasto tę restaurację wam wybudowało, za skromne 1,5 miliona. Głupie, prawda? Naiwne? Może chociaż warzywniak da się postawić z publicznych pieniędzy? Może kiosk?

Nie. Nic z tego.

Gdyby komuś z was zamarzyło się otwarcie kina, multipleksu na 12 sal, dającego przecież w skali rocznej rozrywkę jeszcze większej liczbie osób niż stadion piłkarski – raczej nie wpadlibyście na pomysł z napisaniem wniosku o budowę takiego kina, a potem użyczenie go wam?

W futbolu tak to jednak działa. Prywatne firmy, bo za takie trzeba uznać kluby piłkarskie, otrzymują od miast warte kilkadziesiąt lub kilkaset milionów złotych prezenty. Pieniądze są publiczne, więc niczyje. Ci, którzy piłką się nie interesują, nawet nie będą wiedzieć, ile poszło na nowy obiekt, a ci, którzy się interesują, zagłosują jak trzeba w następnych wyborach. Wydam 200 milionów z miejskiej kasy, żeby zachować swoje 10 tysięcy złotych pensji. Dochodzi do takich absurdów, że w Warszawie dwa nowe stadiony oddalone są od siebie o cztery kilometry, przy czym tylko na jednym z nich będzie miał kto grać.

Reklama

Na świecie wygląda to jednak inaczej. Arsenal Londyn musiał bardzo zacisnąć pasa i zaciągnąć gigantyczną pożyczkę, by wybudować Emirates Stadium. Normą jest budowanie z państwowych pieniędzy obiektów na użytek wielkich imprez piłkarskich, ale w żadnym kraju na świecie nie rozdaje się publicznych środków klubom z taką beztroską, jak u nas. Raczej logiczne wydaje się, że jeśli Ruch/Górnik/Legia/Jagiellonia/Piast/ktokolwiek chce zarabiać na sprzedaży biletów i organizacji imprez masowych, to powinien najpierw sam ponieść odpowiednie inwestycje. Arsenal wszystko sobie przekalkulował i wyszło mu, że nowy stadion w dłuższej perspektywie przyniesie zysk i że warto wydać te pół miliarda funtów. Pół miliarda funtów!

Zaraz ktoś napisze – hej, o co wam chodzi, jak nie było stadionów, to źle, a jak mają być – to jeszcze gorzej! Wam się nigdy nie dogodzi! A przecież my jesteśmy jak najbardziej za nowymi stadionami, tak jak jesteśmy za przyjemnymi kinami, fajnymi restauracjami, sympatycznymi pubami. Tylko niech te wszystkie miejsca, mające służyć docelowo prywatnym inwestorom, powstają za prywatne pieniądze.

Bo te publiczne pieniądze powinny iść na sprawy pierwszej potrzeby – piłka nożna do nich nie należy. W Warszawie np. od niepamiętnych czasów nie zbudowano żadnego szpitala i jeśli już ktoś zostaje hospitalizowany, to ma gwarancję, że trafi do całkowitego syfu z epoki PRL, na pewno będzie brudno, zapewne zimno, na bank niesmacznie, na sto procent niehigienicznie i niewygodnie. Na koniec okazuje się, że z publicznych pieniędzy wybudowano stadion, na który jeśli chcę iść, to muszę słono zapłacić. Natomiast szpital, obskurny, nie nadaje się do tego, by się w nim położyć, więc muszę opiekę medyczną wykupić prywatnie i też słono zapłacić.

Jakkolwiek by dorabiać ideologię, w Polsce zdecydowanie więcej osób w ciągu swojego życia trafi do szpitala, a nie na stadion i zdecydowanie więcej osób potrzebowac będzie pomocy lekarza, a nie widoku piłkarza. Zawsze bardziej niezbędne wydawać się będą wygodne, kryte przystanki autobusowe, niż kryte trybuny. Chociaż nie wiadomo jak kochalibyśmy piłkę – to akurat trzeba sobie szczerze powiedzieć.

Dlatego apelujemy o opamiętanie się – dość szantażu, że ktoś dostał stadion, to dostać go musi też ktoś inny, dość budowania prywatnych obiektów za państowe pieniądze. Jak już w tym kraju naprawdę powstanie wszystko, co ma powstać, jak już Polskę przetnie na wszystkie strony sieć autostrad, jak już metro będzie jeździć w kilku miastach, kiedy będziemy mieli nowoczesne szpitale, szkoły, urzędy, kiedy średnia krajowa nie będzie tak śmiesznie niska – wtedy dopiero możemy zastanowić się nad zaspokajaniem prywatnych potrzeb biznesmenów (ale i wtedy niechętnie).

Najnowsze

Boks

“Potwór” w drodze po nieśmiertelność. Naoya Inoue – najlepszy pięściarz na świecie?

Błażej Gołębiewski
2
“Potwór” w drodze po nieśmiertelność. Naoya Inoue – najlepszy pięściarz na świecie?

Komentarze

0 komentarzy

Loading...