Reklama

O lataniu Sadloka słów kilka

redakcja

Autor:redakcja

11 października 2010, 13:49 • 2 min czytania 0 komentarzy

Jak wiadomo, Maciej Sadlok nie poleciał na wycieczkę do USA, bo boi się latać. Śmiać się z tego nie będziemy, ludzie mają różne fobie, jedni boją się wsiadać do windy, inni do samolotu. W każdym razie teraz piłkarz Ruchu jest w kropce.
– Przed wysyłaniem przez trenera Franciszka Smudę powołań na wyjazd do USA rozmawiałem z selekcjonerem telefonicznie o moich problemach z lataniem. Długo wyjaśniałem sytuację, ale mówiąc szczerze – obawiam się, że to, iż nie poleciałem do Ameryki, może odbić się na mojej reprezentacyjnej przyszłości – powiedział Sadlok na łamach “Sportu”.

O lataniu Sadloka słów kilka

Czy się odbije, zobaczymy. Raczej nie powinien być to czynnik decydujący, skoro mecze Euro 2012 i tak zagramy u siebie. Nam nasuwa się inne pytanie – czy Sadlok poinformował Polonię Warszawa, że nie będzie mogła na niego liczyć w meczach wyjazdowych, rozgrywanych w europejskich pucharach? A może nie pomyślał, że to istotne? Józef Wojciechowski chce docelowo mieć zespół stale występujący co najmniej w Lidze Europejskiej i zapewne jeśli płaci zawodnikowi wielkie pieniądze, to nie chciałby później się dowiedzieć, że:

a) piłkarz nie zagra, bo ma zwyczaj nie grania we wtorki i środy
b) piłkarz nie poleci na mecz, bo się boi latać
c) piłkarz nie zagra przeciwko Włochom, bo się panicznie boi Włochów
d) piłkarz nie zagra w dzień pochmurny, bo się boi burzy z piorunami

Sadlok ma prawo nie chcieć latać samolotem, ale powinien też ponieść konsekwencje swojego wyboru. W stylu: “Mieliście mi zapłacić 250 tysięcy euro rocznie, ale ja nie jestem do końca normalny i w najważniejszych meczach mogę nie wystąpić, dlatego dajcie mi 200 tysięcy”. Wtedy – pełna klasa. W przeciwnym razie – dziecinada.

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...