Reklama

O wyższości “żadnego trenera” nad Frankiem Smudą

redakcja

Autor:redakcja

07 października 2010, 13:12 • 3 min czytania 0 komentarzy

W ostatnich dniach Franciszek Smuda długo trzymał język za zębami, przestał udzielać tych swoich durnych wywiadów. I już łudziliśmy się, że to tak na stałe. Niestety, zbyt długo nie wytrzymał. Tym razem zabrał głos, kto powinien być selekcjonerem USA (chyba już mu się kończą polskie tematy). – Klinsmann to nie żaden trener, to showman. Przecież jak Niemcy zdobywali brązowy medal w 2006 roku, to tak naprawdę trenował ich ten co teraz, Joachim Loew. Klinsmann się tylko pokazywał w telewizji i robił wokół siebie zamieszanie. Bradley to dobry wybór – stwierdził nasz biało-czerwony geniusz.
Postaramy się trochę naświetlić sytuację Franiowi:

O wyższości “żadnego trenera” nad Frankiem Smudą

1. Jurgen Klinsmann opracował i wdrożył w Niemczech plan, z którego tamtejszy futbol czerpie do dzisiaj, polegający na szkoleniu i stałym monitorowaniu wybranych młodych niemieckich zawodników pod kątem reprezentacji.
2. Zbudował prawdopodobnie najlepszy i najliczniejszy sztab na świecie, ściągnął do Niemiec amerykańskich fizjologów, którzy pracują z zespołem do dzisiaj.
3. Potrafił otoczyć się takimi ludźmi jak Joachim Loew.

Trzeci punkt jest niezwykle istotny – wielkość szefa polega na tym, że skupia wokół siebie ludzi w konkretnych dziedzinach mądrzejszych od siebie. Jeśli Loew jest lepszym taktykiem niż Klinsmann (czego nie wiemy, ale na chwilę tak załóżmy), to tylko dobrze świadczy to o Klinsmannie. W Polsce niestety osoby potrafiące spojrzeć na siebie krytycznie i powierzające poszczególne zajęcia fachowcom wyższej klasy często uważane są za pozorantów czy leni. A to przecież najlepsza cecha szefa – tak zorganizować pracę, by za kolejne odcinki odpowiadał ten, kto będzie akurat w tym momencie najbardziej kompetentny. Słabi ludzie, zakompleksieni lub przestraszeni, że mogą w końcu stracić robotę, boją się takich układów. Chcą błyszczeć na tle szaraczków. Otaczają się głupszymi od siebie. Streszczając cały ten tekst – mądry otoczy się mądrymi, a głupi głupimi.

To jest niestety problem Franciszka Smudy. Jakich on miał przez całe życie asystentów? Pyrdoł, Kusto, Bajor… Tak ich Franiu dobierał, żeby nawet przez sekundę nikt nie pomyślał, że to nie on sprawuje prawdziwą władzę, więc nigdy nie zrozumie filozofii “Klinsiego”. Różnica między Smuda a Klinsmannem jest taka, że Smuda nigdy by Loewa na asystenta nie zatrudnił (“co on mi tu będzie pierdolił”), nawet gdyby miał taką możliwość, a Klinsmann to zrobił bez wahania. Jego nie interesowały plotki, kto tak naprawdę prowadzi zespół. Nie był zachłanny na sławę. A Franiu rzuca się na tą sławę, jak szczerbaty na suchary.

Niestety, dziś Klinsmann w Polsce bardzo by się przydał. Na około półtora roku przed Euro 2012 nie mamy nawet zalążka poważnego sztabu, nie wspominając o jakimś projekcie 2012. Przygotowania do tej imprezy wyglądają tak, jakby Odra Wodzisław szykowała się do nowego sezonu – naprawdę nie widać tej różnicy, że tam jest tylko Odra, a tu aż reprezentacja. U nas środkowy pomocnik przyjeżdża na mecz kadry z obwisłym brzuchem, a u Niemców każdy zawodnik był w stałym kontakcie z najlepszymi na świecie specjalistami od przygotowania fizycznego, którzy tydzień w tydzień byli na bieżąco ze wszystkimi parametrami. Niemcy nie chcieli niczego pozostawić przypadkowi, a my korzystamy z trenerskiego nosa Smudy.

Reklama

Zamiast wyśmiewać Klinsmanna, warto wziąć z niego przykład. Taki “żaden trener” to byłoby dla nas zbawienie.

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...