Dobry zwyczaj podawania się do dymisji odszedł do lamusa. Dzisiaj trenerzy albo “oddają się do dyspozycji zarządu” (Ulatowski), albo “czekają na decyzje działaczy” (Tarasiewicz), albo “patrzą z optymizmem w przyszłość” (Skorża). Już nawet nie pamiętamy, kto jako ostatni powiedział: – Sorry, nie idzie, mój czas minął.
Ulatowski oddaje się do dyspozycji zarządu, co oczywiście jest tylko pustym gestem – co to znaczy “oddać się do dyspozycji zarządu”? Do dyspozycji zarządu to Ulatowski jest zawsze. I jak go zarząd (a raczej prezes) będzie chciał zwolnić, to zwolni nawet po serii dziesięciu zwycięstw. Co innego, gdyby powiedział – “jeśli zarząd uzna, że powinienem odejść, to mogę rozwiązać kontrakt natychmiast bez żadnego odszkodowania”… O, to byłaby poważna deklaracja. A tak, to w zasadzie nie wiadomo, jak słowa Ulatowskiego odczytywać. Chce tam jeszcze pracować, czy nie? Ma pomysł na tę drużynę? Wierzy czy zwątpił? Jak nie wierzy, to niech się poda do dymisji. A jak wierzy, to niech pracuje, zamiast gadać pod publiczkę.
Ulatowski więc gra, Tarasiewicz idzie na przeczekanie, Skorża szuka pozytywów nawet tam, gdzie ich nie ma, żeby zakłamać obraz. Tak naprawdę trudno się im dziwić – zarabiają kilkadziesiąt tysięcy złotych miesięcznie (Skorża może i ponad setkę), a rynek zrobił się trudny, konkurencja spora. Jeśli stracą pracę, mogą szybko nowej nie dostać. Będą więc trzymać się stołków, na ile to możliwe. Apele o dymisję nic nie dadzą. Dymisja oznaczałaby brak chęci wypełnienia kontraktu, a zwolnienie z pracy to jednak szansa na wyrwanie kasy za całą umowę. Kiedyś honor był droższy pieniędzy, dziś trenerzy wolą honor schować do kieszeni i zawalczyć o wywalenie z pracy, niż odejść z niej samemu.
PS Filozof “Ula” dodał, że te sześć porażek to najpiękniejszy czas w jego karierze, bo mógł oddzielić prawdziwych przyjaciół od fałszywych. Cóż, skoro to taki piękny czas, to wypada życzyć, żeby trwał jak najdłużej.
PS 2 Niektórzy z was wymieniają Kasperczaka – to zupełnie inna sytuacja, bo Kasperczak miał niespotykaną umowę: można było go wyrzucić z dnia na dzień bez żadnego odszkodowania. A jemu samemu tylko dano szansę podania się do dymisji (bo tak naprawdę został zwolniony).