Reklama

Niedzielan nieustannie pozdrawia Macieja Skorżę

redakcja

Autor:redakcja

17 września 2010, 22:33 • 3 min czytania 0 komentarzy

Andrzej Niedzielan strzelił siódmą bramkę w tym sezonie, trafiając w szóstym meczu z rzędu, co wydaje się najlepszym startem snajperskim od wielu lat. W zasadzie to nawet nie wiemy, od kiedy, bo podobnej passy – goli w pierwszej, drugiej, trzeciej, czwartej, piątej i szóstej kolejce – po prostu nie pamiętamy. Będziemy wdzięczni, jeśli ktoś sprawdzi, kiedy coś takiego miało miejsce (aktualizacja: jako ostatni w 2004 roku taką serię miał Frankowski). W każdym razie z godną podziwu systematycznością Andrzej wysyła wiadomość Skorży: “Maciuś, nie ma co, ty to się znasz na napastnikach”.
Forma Niedzielana to – warto przypomnieć – zasługa śp. doktora Jerzego Wielkoszyńskiego oraz trenera Waldemara Fornalika. To oni przywrócili tego zawodnika do piłki na ekstraklasowym poziomie. I tak jak każdy gol “Wtorka” jest wyrzutem sumienia Skorży, tak po każdym Fornalik (i Wielkoszyński, gdzieś tam z nieba) może się w duchu uśmiechnąć. Sztab Ruchu Chorzów potrafił w kilka tygodni postawić byłego reprezentanta na nogi, dzięki indywidualizacji treningów – a to dla Skorży było za trudne. Jak tam Beto, umie już biegać? Chociaż po brazylijskich plażach? Czy może teraz występuje w “ministerstwie głupich kroków”?

Niedzielan nieustannie pozdrawia Macieja Skorżę

Trzeba przyznać, że Korona na tę wyrównującą bramkę dzisiaj zasłużyła – przez całe spotkanie grała bardzo dobrze, w drugiej połowie nawet lepiej niż Wisła. Straciła dość przypadkowego gola, ale zdołała się podnieść. Z dwóch wyjazdowych meczów z bardzo trudnych terenów – z Konwiktorskiej i z Reymonta – przywiozła cztery punkty, co jest wynikiem znakomitym.

Można traktować to jako niespodziankę, ale… nie trzeba. Korona jest personalnie bardzo mocna. Obrona w składzie Golański (dzisiaj zagrał tak sobie), Stano, Hernani, Mijajlović wygląda zdecydowanie lepiej niż w większości innych zespołów. Druga linia też solidna, zwłaszcza w kwestii odbioru piłki (Vuković, Jovanović). Do tego potrafiący dorzucić – chociaż ostatnio trochę zbyt grający pod siebie – Sobolewski. Wydaje się, że przede wszystkim w kwestii linii defensywnej trener Maaskant zamieniłby się z Sasalem z pocałowaniem ręki.

W Wiśle zadebiutował Boukhari – widać, że umie grać i widać, że musi trochę schudnąć. Ale może być z niego pociecha. Zachwyca nas momentami Rios – tylko jest jakiś dziwny, bo przy takich umiejętnościach, jakie ma, to w tej buraczanej lidze powinien mieć już tyle goli co Niedzielan, a tymczasem nie ma ani jednego. Akcja z pierwszej połowy, kiedy zamarkował strzał z woleja: fantastyczna.

Szósty mecz w tym sezonie przegrała Cracovia. Rafał Ulatowski opowiada, że jego zespół głowy nosi wysoko, ale może jednak trochę za wysoko. Przez całe spotkanie z Lechią krakowianie nie oddali ani jednego celnego strzału, w pierwszej połowie to w ogóle bardziej spacerowali niż grali. Sam Ulatowski w wywiadzie dla “PS” z drwiną stwierdził, że przecież nie zabierze zawodników na “Gladiatora”. Słaba szpilka wbita w… No właśnie, gdyby nie ten ktoś, to “Ula” dzisiaj nie mógłby otworzyć drzwi na Islandii – bo tak tam wieje. Rafałku, na “Gladiatora” już za późno. Teraz puść szybkie “Nie płacz, kiedy odjadę” i wracaj gasić wulkan.

PS
Komentatorzy Canal+ słyną z profesjonalizmu, a dzisiaj jacyś wyjątkowo nieprzygotowani. Niedzielan nie ma 35 lat, tylko 31 (w ogóle wrzucanie go do jednego worka z 36-letnim Frankowskim jest dziwaczne). A co ważniejsze – wcale dzisiaj nie wyrównał swojego najlepszego wyniku strzeleckiego, bo w sezonie 2002/2003 strzelił 21 bramek. Mała różnica…

Reklama

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...