Koniec żartów, dość kpin. Stefan Majewski to jednak kapitalny organizator. Jak ostatnio zaczął równocześnie trenować dwie drużyny (U-20 i U-23), to… Zresztą, sami przeczytajcie!
Majewski: – Trzeba było przyjść i zobaczyć, jak to funkcjonowało. Bo organizacyjnie było bardzo dobrze. Jak mnie ktoś pyta, z którym zespołem siedzę przy posiłku, to ja nie mam pytań. Akurat było to tak ułożone, że przy jednym stole siedziała jedna reprezentacja, przy drugim druga, a trenerzy siedzieli w środku. Mały poślizg był wymuszony tylko tym, żeby za duża grupa osób nie czekała na posiłek. Bo to był bufet, nie podawano do stołu. Jakby 30 ludzi podchodziło naraz, to był nieładnie wyglądało. A że posiłek był 15-minutowy, jedni wzięli sobie przystawkę i usiedli, jedli. A po kwadransie weszli drudzy, też wzięli przystawkę, a tamci już jedli drugie danie. Cała grupa mniej więcej kończyła o tej samej porze. Organizacyjnie było bardzo fajnie, atmosfera też była fajna. I jest to może coś nowego, że dwie drużyny w tym samym czasie, ale wyszło dobrze. Zawodnicy w żadnym detalu nie mogli poczuć, że zostali sami, bez trenera.