Takiej szczerości po Rafale Ulatowskim się nie spodziewaliśmy. Czytajcie: “Do tej pory pracowałem w komfortowych warunkach, z zespołami przygotowanymi przez innych trenerów”.
Ha! No, przykro nam bardzo, Rafale, że teraz musiałeś się za to wszysko zabrać sam i że nie spiłeś śmietanki po innych. Może zatrudnij sobie kogoś do pomocy, co? Może ktoś ci ten zespół w końcu przygotuje? Rok temu twój Bełchatów miał po czterech kolejkach punkt, teraz – mimo dużych osłabień i ogólnego przemeblowania – aż dziewięć. Za to twoja Cracovia – mimo wzmocnień – zero. Jedno więc pozostaje niezmienne – sam start rozgrywek już ustawia zespół w nie najlepszej pozycji. Teraz zamiast uciekać innym, trzeba gonić.
Chyba że wypowiedź Ulatowskiego należy czytać jeszcze inaczej – że jego poprzednie kluby prowadzili przed nim lepsi szkoleniowcy niż Cracovię w ostatnim czasie. I że on teraz musi wszystko po spapranej pracy poprzedników ponaprawiać. W takim razie proponowalibyśmy jednak trochę pokory i szacunku wobec Oresta Lenczyka – to naprawdę nie jest pierwszy lepszy dziadek z parku.
“Do tej pory pracowałem w komfortowych warunkach, z zespołami przygotowanymi przez innych trenerów” – kapitalne.
W całym wywiadzie Ulatowski tłumaczy, że potrzebuje czasu. Oczywiście, że potrzebuje i go dostanie. Ale oczywiste jest też to, że systematycznie ocenia się trenera. Za sierpień jest to ocena niedostateczna, za wrzesień może będzie dobra. Argument, że w drużynie była spora rotacja średnio do nas trafia. Rotacja była dlatego, bo sprowadzono zawodników, którzy docelowo mieli być dużo lepsi od dotychczasowych. Tymczasem jeden, który kosztował dwa miliony, nic nie je, więc nie gra, drugi gra słabo, trzeciego na boisku zupełnie nie widać. I tak dalej. W Arce Gdynia było zmian jeszcze więcej, transfery bezgotówkowe, oferowane kontrakty minimalne, a mimo to zespół (po bardzo podobnych meczach, jeśli chodzi o skalę trudności) ma cztery punkty.
Ulatowski ma komfort pracy, szeroką kadrę, spory budżet transferowy, więc wymaga się od niego więcej niż np. od Szatałowa, dysponującego ligowymi odrzutami. Filipiak wydał dobre kilka milionów, to teraz chciałby z satysfakcją patrzeć, jak te miliony grają. Tymczasem w poprzednim sezonie Cracovia w Kielcach zremisowała, teraz przegrała.
To jak z budową domu za kilka baniek.
Właściciel: – Zaraz, zaraz, panie majster, ale ten dach przecieka!
Majster: – Spokojnie jak na wojnie, z czasem przestanie.
Jako właściciele drogiej nieruchomości nie chcielibyście słyszeć takiej argumentacji.