Karwan wraca do piłki. I dobrze…

redakcja

Autor:redakcja

02 września 2010, 15:44 • 1 min czytania

Wojciech Stawowy ma zamiar w Katowicach odbudować dawną Arkę (która sama nadawała się do odbudowy, a może raczej uprzedniej rozbiórki) i zaczął od sprowadzenia Bartosza Karwana, ostatnio biegającego między blokami gdzieś w Tychach. Ale wiecie co – ściskamy za Karwana kciuki, naprawdę.
Bartku, weź się w garść, rozstań się z piłką w trochę lepszym stylu. Niewielu jest piłkarzy, którzy notują aż tak spektakularny spadek formy – przecież ty zawsze byłeś dobrym zawodnikiem, aż nagle, od momentu skończenia 29 lat, przestałeś nadawać się do czegokolwiek. Z dnia na dzień. Do dziś tego nie rozumiemy – jak ktoś z zawodnika na poziomie, dajmy na to, „8”, nagle staje się zawodnikiem na poziomie „2”. Co się takiego wydarzyło? Powolne spadanie w piłkarskiej hierarchii to norma. Walnięcie o glębę takie, jakie sam zaliczyłeś, to ewenement.

Karwan wraca do piłki. I dobrze…
Reklama

Dlatego zmobilizuj się chociaż trochę, pograj w tej pierwszej lidze. Pokaż, że cokolwiek z dawnego Karwana jeszcze zostało. Nie jesteś aż tak słaby, by młodzież miała wytykać się palcami i śmiać się pod nosem.

PS Uwaga, przeciwnicy GKS-u Katowice. Uważajcie na ściany w szatniach. Wiecie, co pierwsze robił Stawowy, gdy jako trener Arki jechał na wyjazd? Wbijał w ścianę gwóźdź, a potem zawieszał krzyż.

Reklama

Najnowsze

Reklama

Weszło

Reklama
Reklama