Cztery mecze Cracovii, cztery porażki – i… bardzo dobrze! Wystawianie w trzech pierwszych meczach Cabaja traktowaliśmy jako proszenie się o przegrane, natomiast wpuszczanie na boisko faceta na szczudłach, zwanego nie bez przyczyny Krzywickim (to słowo może robić na nazwisko, ksywkę oraz wierny opis sylwetki), to już naigrywanie się z poziomu ekstraklasy. Za delegowanie na murawę kogoś będącego aż tak na bakier ze sportem, Rafał Ulatowski powinien mieć odebrane uprawnienia do prowadzenia drużyn ligowych.
Naprawdę, mamy nadzieję, że Cracovia przegra wszystkie mecze, w których chociaż na moment pojawi się Krzywicki. Dużo możemy zdzierżyć, ale i nasza wyrozumiałość ma swoje granice. Widzieliście ostatnią akcję meczu Korona – Cracovia? Najpierw Krzywicki ją rozprowadził nieudanym przyjęciem (kolega był na to “przyjęcie” przygotowany, więc od razu ustawił się metr od Krzywickiego), a potem zakończył jakimś przyjęcio-strzałem na czwartym metrze. Normalny zawodnik nawet w gipsie miałby lepsze czucie piłki.
A przypomnijcie sobie, jak kiedyś Ulatowski uzasadniał powołanie Krzywickiego do reprezentacji Polski. Czasami mamy wrażenie, że trener Cracovii przeprowadza jakiś eksperyment. Może my wszyscy występujemy w globalnym “Mamy cię”? Może on zaraz powie: – Chciałem tylko sprawdzić, po jakim czasie wszyscy się zorientują, że z tym Krzywickim to taki żart.
Boimy się (w zasadzie, to jesteśmy przerażeni), że Ulatowski to wszystko robi jednak na poważnie.
PS Tym razem tak rozpisaliśmy się o Krzywickim, że odpuścimy Polczakowi i Merdzie (fajnie rzucił “na refleks” piłkę Pavolowi Stano). Ale co się odwlecze, to nie uciecze. Polczak da nam jeszcze mnóstwo powodów do radości.