Dariusz Tuzimek napisał naprawdę bardzo ciekawy reportaż z Nowosybirska, gdzie odwiedził Wojciecha Kowalewskiego (nie kpimy, miło się czyta). Jest i trochę o sporcie, i trochę o życiu. A nawet więcej o życiu, niż o sporcie. Tylko ten termin publikacji jakiś nieszczególny – rozumiemy, że tekst gotowy był już od dwóch czy trzech tygodni, ale może warto byłoby troszkę go zredagować, albo gdzieś umieścić adnotację, że Kowalewski znalazł się na wylocie, nie gra i że wcale nie jest już największą gwiazdą zespołu, bo nawet nie zgłoszono go do pucharów. A niezorientowany czytelnik może odnieść właśnie takie wrażenie – iż czyta tekst o Polaku, którego tak na dalekiej Syberii wszyscy kochają.
Najbardziej nas jednak zdziwił ten fragment: “Potem i w Spartaku miał pod górkę, bo woleli tam bramkarzy słabszych, ale bardziej pokornych”. Zażyłość między autorem i piłkarzem ma swoje dobre strony, ale – jak widać – ma też te gorsze.
No bo słabszych… Bardziej pokornych… Odważne stwierdzenie. Spartak w miejsce Kowalewskiego, który zaczął popełniać błąd za błędem, kupił Stipe Pletikosę (80-krotny reprezentant Chorwacji) za około 3 miliony euro z Szachtara Donieck. Ł»eby uznać naszego Wojtka za fachowca większej klasy, trzeba być mu naprawdę szalenie życzliwym. Szalenie.