Gorąca dyskusja rozgorzała wokół skandalicznego rzutu wolnego dla Legii w ostatnich sekundach spotkania z Cracovią. To znaczy skandalicznego dla nas, bo dla wielu zaślepieńców “w pełni uzasadnionego” (“bo tak jest w przepisach”). Istnieje coś takiego, jak włoski strajk. Definicję podamy za wikipedią – jest to forma strajku aktywnego polegająca na wykonywaniu przez pracowników obowiązków służbowych w sposób skrajnie drobiazgowy, co powoduje blokadę działania zakładu w sposób zbliżony do strajku pasywnego. Przykładem może być strajk celników, którzy strajkując po włosku kontrolują dokładnie każdy samochód, powodując wielokilometrową kolejkę pojazdów oczekujących na odprawę.
Nie musimy przekonywać, że strajk włoski potrafi być wyjątkowo uciążliwy i po prostu irytujący. Przepisy przepisami, ale trzeba je stosować umiejętnie i z rozwagą, bo nadgorliwość zawsze jest najgorsza. W ostatniej minucie meczu Legia – Cracovia sędzia Stefański zrobił właśnie coś na kształt strajku włoskiego. Ale mógł pójść jeszcze dalej – mógł, zgodnie z przepisami i ku uciesze tych, którzy krzyczą, by dokładnie stosować się do przepisów, sparaliżować całe spotkanie, od pierwszej do ostatniej minuty.
Przepisy piłkarskie są pełne całkowicie nieżyciowych fragmentów. Aż strach wyobrazić sobie, jak wyglądałaby piłka, gdyby rzeczywiście sędziowie byli non stop tak bardzo skrupulatni, jak Stefański w tej jednej sekundzie. No bo przecież…
Zawodnik, który rozkładając ramiona, względnie balansując ciałem z jednej strony na drugą lub poruszaniem ramionami w dół i w górę zmusza przeciwnika do zmiany kierunku biegu i nie dochodzi przy tym do kontaktu ciał zawodników – popełnia przewinienie karane rzutem wolnym pośrednim; natomiast w przypadku kontaktu ciał – dyktuje rzut wolny bezpośredni
Zawodnik, który po podaniu piłki współpartnerowi zatrzymuje się lub cofa, będąc zwrócony twarzą do swego współpartnera, w konsekwencji czego:
– zagradza drogę zdążającemu do piłki przeciwnikowi
– ułatwia współpartnerowi swobodniejsze przejęcie i zagranie piłki
popełnia przewinienie karane rzutem wolnym pośrednim, który wykona zawodnik drużyny przeciwnej z miejsca przewinienia
Zawodnik w sposób niebezpieczny atakuje piłkę przy znajdującym się w zasięgu gry przeciwniku, który ma realną możliwość zagrania (i chce zagrać) piłką:
– wystawia nogę lub kolano w kierunku przeciwnika, uniemożliwiając mu w ten sposób dostęp do piłki
Zawodnik, który przeszkadza przeciwnikowi w celu utrudnienia mu dojścia do piłki znajdującej się pod kontrolą współpartnera – popełnia przewinienie karane rzutem wolnym pośrednim, który wykona zawodnik drużyny przeciwnej z miejsca przewinienia.
Stosownie do zapisów w Artykule 12, zawodnik może podać piłkę do własnego bramkarza głową, klatką piersiową czy kolanem itp. Jeżeli jednak, według opinii sędziego, zawodnik w czasie trwania gry, rozmyslnie używa takich sztuczek, ażeby ominąć postanowienia wspomnianych przepisów gry, zawodnik ten jest winny niesportowego zachowania. Musi on zostać napomniany i zobaczyć żółtą kartkę, a rzut wolny pośredni wykona drużyna przeciwna z miejsca przewinienia (o ile nadrzędne przepisy Artykułu 8 nie stanowią inaczej).
Użycie nieproporcjonalnej siły oznacza, że zawodnik przekroczył użycie siły potrzebnej do wykonania prawidłowego zagrania piłki powodując, że przeciwnik znalazł się w niebezpieczeństwie.
Atakowanie przeciwnika barkiem, które następuje w chwili, gdy atakujący lub atakowany nie mają kontaktu z podłożem jest przewinieniem i podlega, w związku z tym, karze rzutu wolnego bezpośredniego, który wykona zawodnik drużyny atakowanego zawodnika z miejsca przewinienia.
Atak wślizgiem jest dozwolonym sposobem walki o piłkę, o ile wślizgująca noga (but) zawodnika atakującego w momencie ataku na piłkę dotyka ziemi i trafia bezpośrednio w piłkę.
Atakujący zawodnik, którego wślizgująca noga trafia bezpośrednio w piłkę, zaś druga noga trafia w przeciwnika lub gdy wślizgująca noga zamiast w piłkę trafia w przeciwnika popełnia przewinienie .
Teraz wyobraźcie sobie te mecze, w których w czasie wślizgu piłkarz musi trafić TYLKO piłkę, a przeciwnika już w ogóle, w dodatku noga zanim trafi piłkę nie może oderwać się od murawy. Wyobraźcie sobie spotkanie, w którym piłkarz machający rękoma uznawany jest za tego, który fauluje. Wyobraźcie sobie spotkanie, w którym piłkarz w każde zagranie musi włożyć tyle energii, ile to potrzebne, ale nigdy więcej. Wyobraźcie sobie spotkanie, że ktoś wystawia nogę, utrudniając dostęp do piłki i sędzia dyktuje rzut wolny. A wypunktowaliśmy tylko kilka przepisów, jest ich znacznie, znacznie więcej. No i dodajmy, że ten, kto “używa ordynarnego, obelżywego, obraźliwego języka i/lub gestów” musi dostać czerwoną kartkę. “Kurwa mać!” – czerwona. “Ja pierdolę!” – czerwona. I po chwili mecz przerwany, składy zdekompletowane. Czy kibice Legii potrafiliby przyznać, że jeden z ich piłkarzy – po wypowiedzeniu słów “niech to chuj strzeli” – faktycznie powinien wylecieć z boiska? Słynne “brawo kurwa” też było zagrożone.
– Brawo kurwa!
– Co powiedziałeś?
– No, że brawo…
– Ale później.
– Kurwa.
– No to czerwień!
Ci, którzy krzyczą, że Stefański miał rację, powinni też domagać się wyrzucania piłkarzy za przeklinanie i podejmowania wielu innych decyzji, które finalnie wpłyną na przebieg spotkania w sposób straszny. Przepisy, które zacytowaliśmy mogą nie być najświeższe, mogły zajść pewne zmiany (przeklejaliśmy z pliku znalezionego w internecie), ale jeśli zmiany były, to niewielkie. Generalnie chodzi o to, że fanatycy legislacji nawet nie wyobrażają sobie, za jakim futbolem się opowiadają. 40 karnych w meczu. Liczba czerwonych kartek prowadząca do walkowerów. Brak jakiegokolwiek prawidłowego wślizgu.
Specjalnie obejrzeliśmy mecz Legia – Cracovia raz jeszcze (tzn. oglądamy w tym właśnie momencie, jest 50 minuta). I co? W 45 minucie i 28 sekundzie Marijan Antolović złapał piłkę i trzymał ją w ręku przez kolejne osiem-dziewięć sekund. Dlaczego wtedy nie było rzutu wolnego pośredniego? W końcu “przepis to przepis”. Dlaczego Stefański zlekceważył zasady gry? Bo co, głupio było zagwizdać? Kibice zjedliby go żywcem? No tak.
Ale dodajmy, że Cabaj dłużej niż przez 6 sekund trzymał piłkę w 2 minucie i 17 sekundzie (9 sekund), 7 minucie i 43 sekundzie (8 sekund), 20 minucie i 30 sekundzie (15 sekund), 20 minucie i 55 sekundzie (9 sekund), 38 minucie i 55 sekundzie (10 sekund). Dlaczego wtedy Stefański nie reagował? Dlaczego zagwizdał dopiero, gdy chodziło o ostatnią możliwą szansę dla Legii na zwycięstwo? Dlaczego postanowił zabłysnąć w takiej chwili? Mógł wydłużyć mecz o kolejną minutę, nikt nie miałby żadnych pretensji. Ale on dał prezent – bo inaczej tego nazwać nie można. Przepisy są jednakowe w pierwszej i w ostatniej minucie. Stosowanie ich wybiórczo prowadzi do kontrowersji (albo raczej skandali).
Ci, którzy dziś cieszą się ze zwycięstwa Legii, za chwilę będą się z jakiegoś powodu martwić – bo sędzia zrobi z siebie durnia, tylko w drugą stronę. Naprawdę tak trudno spojrzeć na wszystko z dystansem i powiedzieć sobie: – Szkoda, że nie strzeliliśmy gola z własnej akcji, tylko z akcji arbitra?
PS Nie dziwcie się, jeżeli będziecie jechać codziennie ulicą Puławską w Warszawie (trzy pasy w jedną stronę) ze ślimaczą prędkością 55 kilometrów na godzinę i codziennie będziecie płacić mandat (ale tylko wy, bo już sąsiad będzie pomykał setką). Prawo jest prawo. Mamy nadzieję, że nie będziecie się wykłócać o zasadność tej kary.
PS 2 W 84 minucie i 40 sekundzie Antolović złapał piłkę i trzymał ją dłużej niż 6 sekund. I to było przy wyniku 1:1…
PS 3 Najbardziej nas wkurza to, że znowu musimy bronić Cracovii, której raczej bronić nie lubimy.