Wisła gładko przegrała z Ruchem, a Maciej Ł»urawski po meczu wycedził do kamery: – Jesteśmy bandą nieodpowiedzialnych ludzi, a nie piłkarzami… Abstrahując od sensu tych słów oraz od rzeczywistych intencji „Ł»urawia” (pewnie faktycznie był sfrustrowany poziomem gry i zaangażowania znajomych z pracy), to wyszła mu genialna zagrywka PR-owa: bo teraz wielu mówi „więcej takich Ł»urawskich potrzebujemy, brawa dla niego!”. I złość skupia się na innych. A brawa dla Ł»urawskiego to by się bardziej przydały za jakąś bramkę, a nie za „skwarowanie”. Chociaż jako fani „skwarowania”, chylimy czoła.
Oczywiście dramat Wisły rozpoczął się w momencie, gdy Tomasz Kulawik – ciągle obwieszający się tureckimi błyskotkami – ogłosił skład. Po pierwszej kolejce, kiedy bardzo dobrze zagrał Mariusz Pawełek, pisaliśmy: „Nasza mała rada – oddajcie Pawełka za darmo gdziekolwiek, żeby nie okazało się, że na treningu wygląda jak najlepszy bramkarz w klubie, bo potem zawsze pojawi się pokasa wstawienia go do składu. A to pierwszy krok do katastrofy”.
Dzisiaj ta katastrofa się wydarzyła. Kulawik zachowuje się jak facet, który przez ostatnie lata nie oglądał telewizji i nie czytał gazet. W przeciwnym razie wiedziałby, że każdy udany mecz Pawełka to o jeden bliżej do jakiegoś spektakularnego klopsa. Są po prostu tacy bramkarze, którzy jak grają dobrze, to trzeba zacząć się bać, bo dobre mecze to u nich zawsze preludium do czegoś na kształt samobója. Taki jest Pawełek, taki jest Cabaj i taki jest Przyrowski.
Pamiętacie, jak kiedyś piłkarz Ruchu Chorzów strzelił dwa czy trzy gole, a w następnym meczu Orest Lenczyk posadził go na ławce? Reporter pyta: – Jak mógł pan to zrobić? A Lenczyk na to: – Wiedziałem, że dwa razy nie zagra tak dobrze… I mniej więcej taką samą logikę trzeba stosować wobec Mariuszka.
Z ważniejszych wydarzeń – należał się wiślakom rzut karny za faul na Riosie: trudno sobie wyobrazić bardziej oczywistą „jedenastkę”. Ale nie zmienia to faktu, że Ruch na zwycięstwo zasłużył i że „Niebiescy” zasłużyli na najwyższe uznanie. Jak obejrzeliśmy ich mecz przeciwko Lechii w pierwszej kolejce, to straciliśmy jakąkolwiek wiarę w ten zespół i przybiliśmy mu łatkę jednosezonowej sensacji. Tymczasem dziś w końcu zobaczyliśmy Ruch z poprzednich rozgrywek. Piłkarze Fornalika grali z werwą, zadziornie, do przodu. I takich chcielibyśmy oglądać zawsze. Wspaniale, jeśli będą potrafili drugi sezon z rzędu zamieszać w czubie.
No i jeszcze jedno – staje przed kamerą Wojciech Grzyb, 36 lat na karku. Napakowany, wyżyłowany, widać, że przygotowany do wyczynowego sportu. Czy tak nie mogliby wyglądać wszyscy piłkarze?
Zaskoczył nas trochę Widzew Łódź, który wygrał w Kielcach. Owszem, przy pierwszej bramce Sernasa był spalony, ale generalnie Korona wygląda słabo, chaotycznie, a po Widzewie było widać, że wie, co w każdej akcji chce zrobić. Kielczanie patrząc w tabelę specjalnie zadowoleni być nie mogą – dwa mecze u siebie z zespołami, które nie będą w tej lidze rządzić i tylko jeden punkt.
NA ULICY LEŁ»Y 150 ZŁOTYCH,
SCHYLISZ SIĘ PO TAKĄ KWOTĘ?
TAK / NIE