No i co tu napisać o meczu z Serbią? Ł»e było nieźle? Momentami nieźle. Ł»e kiepsko? Momentami kiepsko. Zmarnowaliśmy prawdopodobnie ostatnią okazję, żeby w czasie tego tournee strzelić chociaż jedną bramkę – no bo teraz nas czeka tradycyjny łomot od Hiszpanów. Generalnie jednak powodów do narzekań nie ma – może i piłkarze popełniali indywidualne błędy, ale jednak jako zespół nie zaprezentowaliśmy antyfutbolu. Chwała też liniowym, że grali z nami w jednej drużynie.
Czyli – dla pesymisty szklanka będzie do połowy pusta, a dla optymisty do połowy pełna. Nie ma czego gratulować, ale i nie ma za co ganić. I nie ma też czego za bardzo rozpamiętywać. Ot, kolejny mecz towarzyski, którym w ogóle nie można się sugerować. Pamiętacie, jak kiedyś w deszczu ograliśmy Ekwador 3:0, by potem dostać bezlitosne lanie na mundialu? No właśnie.