Rafał Ulatowski, jako nowy trener Cracovii, znalazł się w kropce. Musiał wybrać – albo na dzień dobry powie, że para Polczak – Wasiluk jest fatalna, czym podpadnie prezesowi Filipiakowi, albo na dzień dobry będzie z siebie robił durnia i nie podpadnie. Tak źle, i tak niedobrze.
Fragment wywiadu z oficjalnej strony klubu: – Zarówno Polczak, jak i Wasiluk to piłkarze z potencjałem. Jest to z pewnością materiał na dużej klasy obrońców. Materiał. Łatwiej pracuje się z zawodnikami, którzy są już ograni w lidze. Polczak grał przecież w reprezentacji za trenera Majewskiego i wystąpił w meczu z Czechami. Czy przypadkowy piłkarz gra w najważniejszym spotkaniu eliminacji do Mistrzostw Świata, gdzie jeszcze były jakieś szanse?
No właśnie – czy przypadkowy piłkarz może zagrać najważniejszym meczu? Odpowiadamy – jeśli selekcjonerem zostaje przypadkowy trener, to grają przypadkowi piłkarze.
Kiedyś Polczakowi kilka zdań na blogu poświęcił Wojtek Kowalczyk, właśnie po meczu z Czechami: “Majewskiemu dziękuję przede wszystkim za wystawienie Piotra Polczaka. Jeśli przed meczem ktoś mógł mieć jakieś wątpliwości, teraz zapewne ich nie ma. Chłopak jest tak mało zwrotny, że prawdopodobnie zdołałbym go minąć nawet w butach narciarskich (niewykluczone, że nawet z przyczepionymi nartami). To ciekawe, że wszyscy w Polsce widzą, że ten piłkarz maczał palce w spuszczeniu z ligi Cracovii (nieskutecznym, ze względów regulaminowych), a Majewski wstawia go do podstawowej jedenastki reprezentacji Polski. Taka decyzja jednoznacznie pokazuje, że ten człowiek nie może być selekcjonerem – nie potrafi odróżnić dobrego zawodnika od słabego”.