Znowu będzie o Lewandowskim, bo dziś w “Przeglądzie Sportowym” natrafiliśmy na najgłupszy akapit, jaki w tym roku czytaliśmy…
“Lech obiecał, że podejmie negocjacje z tym klubem, który wskaże piłkarz. To dlatego na Bułgarskiej odrzucono niegdyś propozycję Szachtara Donieck, choć Ukraińcy byli skłonni wyłożyć ponad 7 milionów euro. Takim transferem nie był jednak zainteresowany Lewandowski. Lech godząc się na decydującą rolę piłkarza w wyborze klubu, postawił warunek wskazany kontrahent musi zaoferować odpowiednio wysokie pieniądze”.
Po pierwsze – jak dla nas tylko dureń może wierzyć w ofertę Szachtara wartą 7 milinów euro, ale… niech będzie. Przejdźmy do sedna, do tego, o czym zacytowany akapit jest – “Lech godząc się na decydującą rolę piłkarza w wyborze klubu…” Przecież ZAWSZE to piłkarz ma decydujący głos w wyborze klubu. Zawsze. To święte prawo zawodnika powiedzieć – tam chcę grać, a tam nie. W przeciwnym razie Barcelona mogłaby sprzedać Messiego do Chin i liczyć zyski z koszulek, a Argentyńczyk zapłakany oglądałby prawdziwą piłkę w telewizji. Niewolnictwo się skończyło. Lewandowski mówi czy chce odejść, a jeśli tak – to gdzie. Natomiast Lech decyduje, czy opłaca się tego piłkarza sprzedawać. Nie opłaca się – nie sprzedaje.
“Lech obiecał, że podejmie negocjacje z tym klubem, który wskaże piłkarz”. A to miał podjąć z innym? I potem co, wykręciliby Lewandowskiemu ręce, żeby się zgodził na transfer? Za “Lewego” Zimbru Kiszyniów mogłoby oferować 50 milionów euro, ale jeśli on by powiedział, że na mołdawskie zadupie nie ma zamiaru się przeprowadzać, to Lechowi nic do tego. Tak to funkcjonuje. Takie jest prawo.
Owszem, “Kolejorz” mógłby przestawić Lewandowskiemu opcję: idziesz do Blackburn (Szachtara – wszystko jedno), bo Anglicy (albo Ukraińcy) złożyli satysfakcjonującą ofertę, albo zostajesz w Poznaniu, decyduj. Ale znów – to piłkarz mówi, czy dany kierunek transferowy go interesuje, czy nie. “Lech godząc się na decydującą rolę piłkarza w wyborze klubu, postawił warunek wskazany kontrahent musi zaoferować odpowiednio wysokie pieniądze”. No to gdzie tu uprzejmość wobec zawodnika? Skoro kontrahent musi zaoferować odpowiednio wysokie pieniądze, to wiadomo, że na koniec wyboru dokona Lewandowski.
Jak sobie dziennikarze “PS” to wyobrażają?
– Sprzedajemy cię do Ukraińców, bo nigdy nie byłem w Doniecku, a zawsze chciałem.
– Prezesie, ale ja nie chcę tam grać.
– Nieważne, co ty chcesz – sprzedajemy cię!
Piłkarz to nie worek kartofli. I każdy transfer zaczyna się i kończy od jednego – od zainteresowania (zgody) samego zawodnika. Jak czytamy “PS” to mamy wrażenie, że nie wiadomo na jakie ustępstwa idzie Lech. Ł»e robi piłkarzowi łaskę. Ale co to za łaska – sprzedaż piłkarza za rekordowe w historii całej ligi pieniądze? To nie łaska, to biznes. Nie chce Lech robić biznesu, niech nie robi – jasna sprawa, Lewandowski ma kontrakt i niech zapieprza jeszcze dwa lata (najwyżej potem odejdzie za darmo). Ale skoro już poznański klub ten biznes robi, to niech nie udaje, że to wielki ukłon w stron piłkarza i może nawet filantropia.