Reklama

Paweł Bugała – górnik z Górnika Łęczna

redakcja

Autor:redakcja

02 kwietnia 2010, 13:57 • 2 min czytania 0 komentarzy

Ciekawa historia w “Magazynie Sportowym” – o Pawle Bugale, który przecież całkiem niedawno grał w ekstraklasie, a teraz pracuje w kopalni. To przestroga dla wszystkich piłkarzy, którzy dziś są chwilowo na topie i myślą, że pieniądze rosną na drzewach. Przygotujcie się na brutalne zderzenie z rzeczywistością – świat to nie obiadki serwowane przez kelnerów, klimatyzowany autokar podstawiony na czas, zgrupowania w ciepłych krajach i pięciogwiazdkowe hotele.

PIERWSZY FRAGMENT TEKSTU:

Wczoraj Bugała też zjechał pod ziemię. Gratulacji już nie ma, poklepywania tym bardziej. Jego zmiana zaczyna pracę o 6.30 (Paweł mieszka w Lublinie i do Bogdanki ma 20 kilometrów. Budzik dzwoni 0 4.45) i trwa sześć godzin.
Mówi, że w kopalni to nie to samo co w piłce, tu jeden może liczyć na drugiego. Zero zgrzytów, aż był zaskoczony. Pierwszego dnia, kiedy zjechał, nowi koledzy pytali w kółko: Dlaczego nie w klubie?
– Co miałem tłumaczyć? Wiadomo, że o pieniądze się rozchodzi. Mam dwójkę dzieci, żona nie pracuje. Czasami jakiś kibic, tam pod ziemią, poprosi, żebym poopowiadał o dawnych czasach. Ale piłka przeważnie nikogo tam ani ziębi, ani grzeje. Zjechać, zrobić swoje i wracać do rodzin – opowiada Bugała.

Paweł Bugała – górnik z Górnika Łęczna


DRUGI FRAGMENT:

Przyszła wiosna 2004 roku i…
– Zaczęło się sprzedawanie meczów. Na bank mogę powiedzieć, że niektórzy piłkarze Górnika handowali punktami. W lidze nazywali nas Janosikami, co jesienią zabierali punkty bogatym, później rozdawali potrzebującym. Wiosną wszystko się posypało. W powrotnej drodze z meczu w autokarze pobiło się dwóch naszych zawodników. Chodziłlo o jakieś rozliczenia za ustawianie wyniku. Byli na siebie wściekli. Tłukli się tam mocno, że koledzy nie mogli ich rozdzielić. Na handlowaniu nikogo nie złapałem, więc z nazwisk nie będę oskarżał. Powiem tylko, że teraz na kopalni układy między nami są lepsze niż w piłce. Uczciwsze.

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...