Wojtek Kowalczyk, jak to Wojtek, trochę ponarzekał, ale takie jego prawo – zresztą, zawsze dobrze, jak ktoś dorzuci do pieca i jak jest się z kim pokłócić. Jak dla nas – zaskakująco niezły mecz reprezentacji Polski. Nawet żaden z piłkarzy się nie zaprezentował na tyle źle, żeby powiedzieć – nigdy więcej w kadrze! No i Kuba Błaszczykowski wreszcie zagrał na miarę talentu, bo jego ostatnie występy w kadrze były dramatyczne.
W skrócie – jak na naszą reprezentację, to naprawdę wyglądało to znośnie/dobrze. „Kowal” wprawdzie uparcie czeka, aż zagramy jak Hiszpania, ale niestety to akurat nie nastąpi nigdy. Może i rywal nie był najtrudniejszy, może z tendencją do ogórkowatości (Bułgarzy odwołali w środę o 12.00 rozruch – za długo się witali?), ale nie oszukujmy się – my też ogórki! I zawsze fajnie jak nasze pierdoły ograją cudze pierdoły.
Tak więc mamy za sobą pierwszy pozytywny mecz za kadencji Franciszka Smudy, nie licząc bicia Singapurczyków.