Dobra wiadomość – Dong Fanogsgnsognsog podpisał kontrakt z Legią. Zła wiadomość – stało się to trochę wbrew trenerowi Urbanowi, który najwyraźniej i tak na Chińczyka nie ma zamiaru stawiać.
Dziś na łamach “PS” stwierdził: – Ma braki, na początku nasza ofensywa będzie zależała od Bartka Grzelaka i Marcina Mięciela. Mają swoją szansę, niech ją wykorzystają. O przydatności Donga zdecydowały jego bramki, umiejętność zachowania się, spokój w polu karnym rywala. Ale ma i wady. Nie za bardzo angażuje się w grę defensywną.
Powiedzmy sobie szczerze – tak nie brzmi zachwycony szkoleniowiec. Regułą w świecie futbolu jest, że trener po zakontraktowaniu piłkarza mówi: – Bardzo cieszymy się, że udało nam się pozyskać tego gracza. Wiążemy z nim wielkie nadzieje i jesteśmy przekonani, że będzie stanowił wzmocnienie naszego zespołu… Zwykła regułka, którą wypada wygłosić, gdy wita się nowego zawodnika. Ale Janek wolał stwierdzić, że facet ma braki i nie angażuje się w defensywę. I że grać będzie kto inny. To mniej więcej tak, jak gdyby w czasie ogłoszenia ramówki TVN wyszedł jakiś dyrektor i powiedział: – Mamy nowy serial, zagra w nim ze dwóch dobrych aktorów, będą niezłe momenty, ale generalnie to raczej gniot i nie nastawiamy się na zbyt dużą widownię.
Poza tym – super, że Grzelak i Mięciel nie mają braków. To napastnicy kompletni. W czasie całego cyklu przygotowań Mięciel nie zdobył ANI JEDNEJ bramki, natomiast Grzelak trafił w JEDNYM MECZU – z amatorami ze Świtu Nowy Dwór. Najskuteczniejszy był Dong, ale co z tego? Niech patrzy z ławki, jak grają prawdziwi piłkarze.