Reklama

Teraz albo nigdy dla Tomasza Kuszczaka. Da radę?

redakcja

Autor:redakcja

20 grudnia 2009, 23:36 • 3 min czytania 0 komentarzy

Z Kuszczakiem mamy chyba taki sam problem jak Alex Ferguson. Wiemy, że to bardzo dobry bramkarz, ale wciąż nie jesteśmy pewni, czy zdolny do tego, by przez najbliższe lata strzec bramki Manchesteru United. Wygląda na to, że ostatnio, dzięki kontuzji Edwina van der Sara, Polak wreszcie dostanie tyle szans, o ilu zawsze marzył. Ben Foster już się w tej walce nie liczy. Kuszczak gra z samym sobą, ze swoimi słabościami. I trzeba przyznać, że radzi sobie coraz lepiej. Nadchodzi kluczowy moment w jego karierze. Teraz albo nigdy. Wóz albo przewóz. Manchester albo zesłanie do Blackburn czy Birmingham.
W meczu z Fulham polski bramkarz wyciągał piłkę z siatki aż trzy razy, a i tak przez wielu uznany został najlepszym piłkarzem Manchesteru. Szybka reakcja i w efekcie świetna interwencja po strzale Zoltana Gery nie dziwi nas specjalnie, Kuszczak przez ostatnie lata przyzwyczaił do tego, że na linii, w sytuacjach, gdy potrzebny jest refleks, zachowuje się bez zarzutu. Gorzej gra na przedpolu, czasami bywa za mało pewny, choć w życiu pewności siebie mu akurat nie brakuje. Tak, Kuszczak to facet, który ma wiarę w swoje możliwości, charakter do gry, no i cierpliwość. W Manchesterze to on się przecież nie nagrał, ale nie odchodził stamtąd, bo cały czas wierzył, że dostanie swoją szansę. Nawet jeśli prawdą jest, że wygarnął Leo Beenhakkerowi podczas jednego ze zgrupowań: Wiesz, gdzie ja bronię?!, to nie widzimy w tym nic złego. Może był jedynym na tyle odważnym piłkarzem, żeby powiedzieć “Misterowi Tralala”, że powołuje się zawodników nie z Górnika Zabrze, ale z wyższej półki?

Teraz albo nigdy dla Tomasza Kuszczaka. Da radę?

Kuszczak ma też wady. Jest przeczulony na własnym punkcie, nie znosi krytyki, potrafi śmiertelnie obrazić się na kogoś, kto na temat jego gry powie jedno złe słowo. A to nie jest dobra cecha – będąc w takim klubie, prędzej czy później zostaniesz przez kogoś obrażony. Kiedyś kolega opowiadał nam, jak jeden z dziennikarzy podszedł do Tomka na lotnisku w Belgradzie, po meczu z Serbią i, widząc długą kolejkę do informacji, powiedział: – Chodź, usiądź tu z nami. – Nie, dzięki. Postoję – odpowiedział Kuszczak. – A co, już się nasiedziałeś, w klubie, co? – uśmiechnął się szelmowsko dziennikarz.

Kuszczak dostał białej gorączki, ale trzymał nerwy na wodzy. Bo w gruncie rzeczy to łagodny gość, jak już się z nim siądzie i zacznie rozmawiać, nie stwarza dystansu. Nie wiemy, jak długo Kuszczak postoi w bramce Manchesteru. Van der Sar jest kontuzjowany coraz częściej, lepiej nie będzie, bo Holender jest coraz starszy. Jeżeli Ferguson kupi kogoś zimą, oznaczać to będzie, że nie ufa Polakowi na tyle, by powierzyć mu numer jeden na stałe. Ale może się mylimy? Może dopiero latem ściągną nowego bramkarza? Na razie odnosimy wrażenie, że Kuszczak nie marnuje swojej szansy. I dobrze, bo tak niewielu Polaków gra w poważną piłkę.

Na koniec coś dla wszystkich tych, którzy choć raz w życiu pomyśleli, że Kuszczak trafił do Manchesteru United przypadkiem, że coś tam mu się po prostu udało. Nie, to nie był przypadek. Szczególnie podoba nam się nie tyle oklepana interwencja z Wigan, co obrona trudnego strzału młodziutkiego Cristiano Ronaldo, jeszcze w barwach WBA. Z United Tomek bronił jak w transie, nic dziwnego, że w końcu Ferguson ściągnął go na Old Trafford. Przez 10 minut naprawdę jest na co popatrzeć.

Reklama

Najnowsze

Polecane

“Ludzie pisali, że powinienem umrzeć. Jestem przyjacielem, a dzień później wrogiem” [WYWIAD]

Jakub Radomski
1
“Ludzie pisali, że powinienem umrzeć. Jestem przyjacielem, a dzień później wrogiem” [WYWIAD]

Komentarze

0 komentarzy

Loading...