Reprezentacja Polski do lat 23 – o czym już donosimy w innym tekście – przegrała z szóstoligowcami z Anglii 1:2. Na chwilę zapomnijmy o humorystycznym aspekcie tego wydarzenia, bo tu naprawdę należy się załamać. Wbrew pozorom to jedna z najbardziej dotkliwych klęsk polskiego futbolu w ostatnich latach.
Z kim naprawdę graliśmy? Z Anglią C? Nie. Na pewno nie. W Premiership co tydzień w meczowych kadrach zespołów jest około 100 Anglików. W Championship zdecydowanie więcej – śmiało można szacować na 180 graczy. Do tego trzeci poziom rozgrywek, czwarty… Anglicy spokojnie mogli znaleźć około 700 lepszych piłkarzy niż ci, którzy przyjechali do Grodziska Wielkopolskiego. A to oznacza, że mogli wystawić co najmniej 60 lepszych zespołów. Policzmy:
A, B, C, D, E, F, G, H, I, J, K, L, M, N, O, P, R, S, T, U, W, X, Y, Z, AA, AB, AC, AD, AE, AF, AG, AH, AI, AJ, AK, AL, AM, AN, AO, AP, AR, AS, AT, AU, AW, AX, AY, AZ, BA, BB, BC, BD, BE, BF, BG, BH, BI, BJ, BK, BL.
Czyli graliśmy z Anglią BL. W najlepszym razie, bo to jest naprawdę dla naszych gwiazdorów wersja optymistyczna, z litości nie schodziliśmy do piątej ligi. Z kolei w barwach Polski zagrali praktycznie wszyscy, którzy dostali powołanie (że brakuje dwóch czy trzech piłkarzy – to normalne), w tym zawodnicy mający na koncie występy w pierwszej reprezentacji.
Co to oznacza? Za chwilę usłyszymy, że nic. Bo to tylko sparing, nasz zespół pierwszy raz grał w takim składzie, nie było stawki, pewnie doszła do tego niesprzyjająca pogoda oraz pech w sytuacjach podbramkowych. A tak w ogóle przewaga techniczna była po naszej stronie oraz mieliśmy niezłą statystykę w rzutach rożnych. Ale niestety, trzeba być głupkiem, by bagatelizować wyniki wszystkich meczów towarzyskich. Generalnie w Polsce jest tak, że kiedy towarzysko kogoś ogrywamy, to się okazuje, że sparing był naprawdę wartościowy. Kiedy natomiast zbieramy baty – to była tylko taka bieganinka bez znaczenia, popołudniowy relaks na świeżym powietrzu. Tymczasem stara piłkarska zasada jest prosta – jak się przegrywa w meczach towarzyskich, to przegra się też w meczach o punkty.
Przegrać z sześćdziesiątą reprezentacją Anglii – to naprawdę sztuka. Ten wynik pokazuje nam, gdzie jesteśmy my, nasza piłka i przede wszystkim nasza ekstraklasa. Jesteśmy na dnie. Jesteśmy – jak Alan Shearer określił Mariusza Jopa – w “Sunday League”, chociaż i tego tak do końca nie wiadomo, dopóki nie zagramy z reprezentacją “Sunday League”. Wyrosło nam pokolenie futbolowych kalek. Dokopują nam już nie tylko zawodowcy z innych krajów, ale nawet hobbyści.