Szczęsny ma szczęście, że w Anglii nikt go nie zna

Wojciech “ojciec nie zaszedł tak daleko” Szczęsny ma naprawdę duże szczęście, że w Anglii tak bardzo nic jeszcze nie znaczy, że tamtejsi dziennikarze nie zadają sobie trudu tłumaczenia wywiadów z nim. Bo kiedy ktoś po raz pierwszy to zrobi, to Arsene Wenger będzie w ciężkim szoku.
Jak wiadomo, Szczęsny jest czwartym bramkarzem w Arsenalu. Czyli ma mniej więcej tak daleko do pierwszej jedenastki, jak Cezary Osuch w Legii. Znacie Czarusia? Nie? No właśnie… Młody Sz. dzisiaj zarzucił nas swoimi przemyśleniami na łamach “Przeglądu Sportowego”. Stwierdził między innymi: – Jesteśmy nieuczciwie traktowani… To o nim i o Tomaszu Kuszczaku. I o sytuacji z Mannone, który wyprzedza Szczęsnego z klubowym rankingu bramkarzy. Kto ustala taki ranking? Kto wystawia skład? Oczywiście Wenger. Czyli Szczęsnego niesprawiedliwie traktuje właśnie francuski szkoleniowiec.

Pal licho, że teraz stawia się już w jednym szeregu z Kuszczakiem, a nie z czwartym bramkarzem Manchateru United (ktokolwiek nim jest). Gorzej, iż jemu naprawdę się wydaje, że w Arsenalu gra tak mało, bo umiejętności piłkarskie nie są brane pod uwagę na pierwszym miejscu.

Jeśli angielscy dziennikarze w końcu spostrzegą się, że w Arsenalu jest chłopaczek udzielający śmiesznych wywiadów, to w końcu poproszą kogoś o tłumaczenie. I skończy się takimi czołówkami:

– Junior: Wenger jest niesprawiedliwy
– Czuję się oszukany przez Wengera
– Trener foruje pupilka, ujawnia dzieciak z Arsenalu
– Mannone jest beznadziejny
– Wenger, przejrzyj na oczy
– Junior: Anglicy nie potrafią bronić (bo o tym też było w wywiadzie)