Takiego dorobku punktowego Ruchu Chorzów nikt się nie spodziewał – ta drużyna miała bronić się przed spadkiem i… w zasadzie już się obroniła. Po dziesięciu kolejkach jest wiceliderem (będzie nim dalej, bez względu na wyniki innych spotkań), a w pięciu meczach u siebie wygrała pięć razy i nie straciła ani jednego gola.
Bramkę na wagę trzech punktów w spotkaniu z Lechią zdobył Andrzej Niedzielan po ładnej akcji Wojciecha Grzyba. Goście w pierwszych 30 minutach na boisku mieli sporo do powiedzenia, ale już później – prawie nic. I w zasadzie mogą się cieszyć, że nie przegrali wyżej. Co ciekawe, w tym roku – czyli w rundzie wiosennej poprzedniego sezonu i jesienią teraz – Waldemar Fornalik jako trener “Niebieskich” przegrał tylko trzy mecze. Tyle, co Jan Urban w Legii, a przecież ambicji obu klubów porównywać nie sposób.
W drugim dzisiejszym meczu Bełchatów pokonał Śląsk Wrocław. Dla zespołu Ryszarda Tarasiewicza to było siódme z rzędu spotkanie bez zwycięstwa. Odkąd “Taraś” obejrzał w Arsenalu Londyn, jak powinny być rozstawione szafki w szatni, idzie mu zdecydowanie lepiej. Przypomnijmy te nauki, które przywiózł z Anglii:
– Ciekawym rozwiązaniem jest też to, że nie ma wyznaczonej godziny obiadu. Piłkarze mogą przyjść na stołówkę w określonym przedziale czasu.
– Dowiedziałem się także, że nie podaje on wcześniej składu meczowego, ale zawodnicy, którzy dzień przed meczem podczas treningu ubierają znaczniki mogą spodziewać się, że będą tworzyć wyjściowy skład. Nie odbiegamy jeśli chodzi o metody treningowe, natomiast różnicę widać w infrastrukturze.
– Pytałem także o to, co powiedział Gallasowi, gdy odbierał mu opaskę kapitana. Odpowiedział, że uznał, że tak będzie lepiej dla drużyny i dla niego. Pytałem także o współpracę z asystentami, czy pyta ich o zdanie, czy zdarzają się duże różnice zdań.
Aha, no i jeszcze to: “Prawdopodobnie niedługo do Wrocławia przyleci przedstawiciel klubu, żeby obejrzeć kilku naszych piłkarzy. Poleciłem bowiem kilku zawodników Śląska, którzy mają potencjał, by grać w klubie takim jak Arsenal”. Hmm, rozumiemy, że na razie się kamuflujecie, żeby londyńczycy wam nie rozkupili składu?