Dyrektor sportowy Arki Gdynia Andrzej Czyżniewski próbuje robić porządki. Stwierdził, że koniec patyczkowania się z darmozjadami. No i mamy pierwsze efekty.
Marcin Chmiest miał w kontrakcie zapis, że po pewnym czasie można go renegocjować. Oczywiście taki punkt zamieszczono z myślą, że jak się uda strzelić kilka bramek, to będzie podwyżka. Ale niestety, od trzech lat nieudolnemu piłkarzowi nie udało się trafić do siatki ani razu. Jakież więc było zdziwienie Chmiesta, gdy otrzymał ofertę “po renegocjacji” – całe 1,5 tysięca złotych miesięcznie. Jak dla nas i tak za dużo, ale widocznie Czyżniewski ma jednak miękkie serce.
W drugiej kolejności przyszła pora na Bartosza “chyba coś mnie zaraz zaboli” Karwana. Najpierw zaproponowano mu blisko półroczną pensję płatną z góry, byle sobie poszedł (Chmiest zresztą też miał taką możliwość). Niestety, Karwan się nie zgodził. W związku z tym w Arce uznali – ok, będziemy ci dalej płacić wszystko, co do grosza. Ale za to masz nowe polecenie służbowe – nie pokazywać się w klubie aż do końca kontraktu (zakaz treningów i jakichkolwiek meczów). Czyli próba sił. Wprawdzie kara nie brzmi specjalnie groźnie (roczny urlop), ale z drugiej strony oznacza dla Karwana koniec kariery.