Posłowie, którzy nie mają nic wspólnego z przyznawaniem ligowych licencji są źli, że nie pogadali z Grzegorzem Lato, który też nie ma nic wspólnego z przyznawaniem licencji. Bo chcieli się dowiedzieć, jak to z tymi licencjami jest i coś postanowić.
Tak na zdrowy rozum, to skoro sejmowa komisja sportu chciała się zająć czymś, co daleko wykracza poza jej kompetencje, to znaczy, że chciała coś załatwić niezgodnie z prawem. Grzesiu jednak na posiedzenie nie wpadł, więc Ela Jakubiak mogła sobie tylko porozmawiać z Romanem Koseckim. Też miło.
Wczorajsza niedoszła (niedoszła?) kompromitacja posłów i tak nie byłaby jednak największą w ostatnim czasie. Pamiętacie, jak Leo Beenhakker musiał spowiadać się w sejmie, dlaczego powołuje takich piłkarzy, a nie innych?